wtorek, 13 stycznia 2015

Borków w styczniu 2015

Od razu zaznaczę, że o tej porze roku moja działka wiejska to głównie pole do planowania intensywnych robót i to na długie lata. 

Poza tym, że miejsce jest cudne, to stworzenie tu czegokolwiek podobnego do ogrodu będzie wymagało lat niewolniczej pracy. Nie narzekam, ani nie popadam w desperację, jedynie na zimno rejestruję stan działki w kolejnym miesiącu roku, i już w marcu będę miała pełny obraz tego, co w Borkowie przez 12 miesięcy może mnie spotkać. 

5 marca będzie rok od dnia, kiedy kupiłam to miejsce.

Teraz już wiem na pewno - co zresztą wiedziałam od początku - że najwięcej pracy będzie mnie kosztowało opanowanie wód gruntowych. Wykopanie stawu to pierwszy etap i dzięki temu niemal ponad połowa działki jest wolna od zalewania. Teraz muszę stworzyć dodatkowy system mniejszych zbiorników i zagłębień, gdzie woda zalewowa będzie rozchodzić się bez docierania do miejsc, gdzie wody nie mam ochoty mieć. Planuję stworzenie kamienistych odnóg stawu, które podczas suszy będą takimi suchymi korytami, wypełnionymi kamieniami, a w czasie zwiększonego poziomu wody, będą strumykami.

Obecnie rozlewisko wygląda tak i to jest ta strona, gdzie muszę stworzyć odpływ. Brzozy stoją w wodzie i to nie jest dobrze niestety, chociaż odmiana brodawkowatej daje radę w każdych warunkach. Zobaczymy na wiosnę.


Od tej strony jest bez problemu, ale to dlatego że plaża jest znacznie podwyższona w stosunku do terenu.
 


Tu konieczny jest odpływ ku rzece. Sporo kopania ;-)  Ale też okazja by na trasie ścieżki powstał mostek nad kamiennym korytem, raz suchym, raz zalewanym. A mostek to zawsze piękny element ogrodu.


Poza tym brama w porządku po ostatniej wichurze, a że pogoda zrobiła się niemal wiosenna, słońce grzało, było cieplutko, to pochodziłam po korytowiskach dzików i zbierałam kamienie. Uzbierałam 5 sporych wiader cudnych polnych kamieni, a wiadomo - polny kamień w wiejskim ogrodzie to bezcenny materiał.

Zanim znajdą docelowe miejsce usypałam je pod drzewkami


Trawa zieloniutka, dęby rosną


Pogadałam z sąsiadem, porobiłam fotki i ruszyłam z powrotem, ale jakoż żal było w tej pełni słońca wracać, zostawiając za sobą sielski wiejski krajobraz...