wtorek, 26 lutego 2019

Nowe rośliny


Wiem, wiem ;-)
Nie należy wierzyć prognozom, a marzec może jeszcze pokazać co potrafi.

Ale!

Dzisiaj w moim codziennym sklepie, a raczej wtorkowym, bo wtorek to emerycki bonus, a ja nie daruję jak mogę dostać 10% zwrotu, zobaczyłam te 'kapersy'. Piszę w cudzysłowie, bo to żadne kapersy, a wspaniałe sadzonki - in my opinion. 

Ale to pokaże za chwilkę. Piękne bylinki na obrazku, do tego moje ukochane, nachyłek, firletka, krwawnik. Miałam na Młocinach, ale tam wszystko pada, poza krzewami. To ogród w środku stolicy, obok Most Północny, ogród zdycha a ja dojrzewam do rozstania :-(


Po rozpakowaniu takie ślicznotki.


Za 3.99 sztuka to jest sztuka ;-)




Poza firletką, która da radę na rabacie przy bramie, nachyłek i krwawnik pójdą na skarpę. Tam ziemia piaszczysto-sucha.

I teraz muszę 'wyczuć' moment, kiedy je sadzić ;-))

Basiu, doradź, please!!!!!

 

poniedziałek, 18 lutego 2019

Szukam Afryki w Borkowie ;-)


Afryka wróciła do mnie ostatnio za sprawą maila od młodego człowieka z Kalifornii. Natrafił na mojego bloga o nigeryjskich latach, dodał komentarze, napisał do mnie, zaczęliśmy wspominać... Ruszyła lawina obrazów dawno zapomnianych, przeżyć, ludzi, całej niezwykłości tamtych lat.

Jadąc do Borkowa dzisiaj w ten słoneczny ciepły dzień zastanawiałam się, czy te borkowe 'sawanny' ;-) jakoś tam podświadomie przypominają tamte przestrzenie





Żart oczywiście, ale cenię Borków za brak innego sąsiedztwa, trawiaste - dwukośne ;-) - łąki wokół, naturę w mało skażonej postaci.

Domek w słońcu


konewka na miejscu

  
staw nadal pod lodem



ale życie się jednak budzi. Wszystkie olsze w pąkach


małe kalinki aż kłują w oczy czerwienią


runianka pięknie się rozrasta


a smocze pastorały w kotkach


Mój Borków na teraz wspaniale wystarcza za nigeryjskie przestrzenie. Po latach wędrówek po świecie może nadal czasem tęsknię za tamtymi wrażeniami, ale jak już tu jestem, to wiem, że na wszystko jest w życiu właściwy czas. Tu i teraz mi dobrze.

 

poniedziałek, 11 lutego 2019

Przebieram nogami z niecierpliwości ;-))))


Te wiosenne i słoneczne godziny wpędziły mnie w nerwowy stan i już bym jechała pracować w Borkowie. Wiem, że to pogodowe zawirowania i zmyłki. Na wiosnę trzeba poczekać. Cierpliwie.

Cierpliwie?

No to akurat nie jest moja cecha. U mnie od zawsze było - co masz zrobić jutro, zrób dziś - tyle że akurat w przypadku prac ogrodowych to nie zawsze trafiona koncepcja.

No to siedzę przy komputerze i rozmaite zakupy robię ;-) by chociaż tak być bliżej Borkowa. Jeździć tam też nie za bardzo jest sens częściej niż 2 razy w miesiącu. Pewnie zrobię sobie Borkowe Walentynki w czwartek, jeśli tylko uda się wyjechać z oblężonej stolicy. Oblężonej z powodu szczytu na szczycie, alertów, ochrony, alarmów, etc.....

Dzisiaj przyjechał jeden z moich zakupów


Trochę bez sensu wygląda w mieszkaniu ;-)


W czwartek postawią koneweczkę na docelowym stanowisku w Borkowie.


Nie jestem tutaj wyjątkowo oryginalna, ale konewka w wiejskim ogrodzie musi być. Do tego ta ma nieco inny fason, a i solidna niemiecka robota. Sprzęt na pokolenia. Blacha jak na czołg, ale świetnie wyważona, w rękach leciutka.

Zamówiłam nowe meble na taras, bo te z poprzedniego roku jednak zbyt fajnie pasują w chacie wewnątrz.

Meble pokażę, jak już będą stały w Borkowie. Producent, a właściwie rzemieślnik ten sam, tylko model stołu inny.

A za oknem wiatr i deszcz ze śniegiem :-(