Wszystko rośnie, ale nie zawsze tak i to, co bym chciała. Oczywiście najlepiej rośnie trawsko i wszelkie ostrożenie, warzywny i błotny.
To co posadziłam też rośnie, ale znacznie słabiej. Są też okazy, którym nic nie straszne, łącznie z palącym słońcem. Orszelina olcholistna w obu kolorach, różowa i biała, do tego co za zapach!
Towarzystwo nawłoci jej nie przeszkadza
Kule przegorzanu na tle pęcherznicy.
Rodgersja pierzasta nawet zakwitła, obiela wreszcie się rozrasta, a runianka - przesuszona w transporcie w czerwcu - powoli odzyskuje wygląd.
Lilie w błocie ;-)
Gailardia mnie zaskoczyła, bo już wyglądała jak gotowa do rozstania ze mną, a tu niespodzianka.
Nowe ozdoby i nowe narzędzie. Ozdoby trochę dla odstraszenia ptaszysk, które brudzą mi taras okropnie. Powiesiłam, co miałam pod ręka ;-) Trochę jak nigeryjskie juju wyglądają.
A dołownik ładny, jeszcze nie używany, ale jak zrealizuję zakup drewna, zaczynam nowe działania. Jak zacznę to pokażę, ale moje plany czasem się nie urzeczywistniają z różnych powodów.
Oczywiście czekałam na czerwony księżyc, ale go nie było. Tylko czerwone niebo, a potem przedziwna mgła. Było kompletnie biało.