niedziela, 29 lipca 2018

Co mi rośnie ;-)


Wszystko rośnie, ale nie zawsze tak i to, co bym chciała. Oczywiście najlepiej rośnie trawsko i wszelkie ostrożenie, warzywny i błotny.


To co posadziłam też rośnie, ale znacznie słabiej. Są też okazy, którym nic nie straszne, łącznie z palącym słońcem. Orszelina olcholistna w obu kolorach, różowa i biała, do tego co za zapach!



Towarzystwo nawłoci jej nie przeszkadza



Kule przegorzanu na tle pęcherznicy. 


Rodgersja pierzasta nawet zakwitła, obiela wreszcie się rozrasta, a runianka - przesuszona w transporcie w czerwcu - powoli odzyskuje wygląd.



Lilie w błocie ;-)




Gailardia mnie zaskoczyła, bo już wyglądała jak gotowa do rozstania ze mną, a tu niespodzianka.


Nowe ozdoby i nowe narzędzie. Ozdoby trochę dla odstraszenia ptaszysk, które brudzą mi taras okropnie. Powiesiłam, co miałam pod ręka ;-) Trochę jak nigeryjskie juju wyglądają. 



A dołownik ładny, jeszcze nie używany, ale jak zrealizuję zakup drewna, zaczynam nowe działania. Jak zacznę to pokażę, ale moje plany czasem się nie urzeczywistniają z różnych powodów.



Oczywiście czekałam na czerwony księżyc, ale go nie było. Tylko czerwone niebo, a potem przedziwna mgła. Było kompletnie biało.



sobota, 21 lipca 2018

Nie ma lisa, jest bocian ;-)


Niestety, trzy dni wypatrywania i nic. Lisa nie ma. Za to bociany coraz bliżej podchodzą.



Dni z wiatrem, deszczem, gwałtownymi burzami. W drewniaczku na odludziu to jednak inne przeżycie niż w bloku w centrum stolicy ;-)




Ale też widoki cudne!

Woda po ostatnich deszczach jak zwykle bez umiaru - strumienie pełne wody, staw wysoko.



Ale po to są i dzięki nim woda nie rozlewa się po okolicy.

A tu taka widokowa niespodzianka :-(


Trochę się przeraziłam, bo zamiast perspektywy widokowej na brzeziniaczek i okolice widzę te górę piachu. Na szczęście sąsiad zamierza to szybko usunąć. Kopanie stawu to zawsze czasowe zaburzenie środowiska, w tym opcje widokowe też nieszczególne. Moje początki też były smętne. 

Nowosybirska czeremcha widać lubi to miejsce.


Rabata z jesionami - no pod górkę na razie. Jesiony też marnie. U mnie większość drzew zaczyna marnie, ale potem dają radę. Rudbekie od sąsiadki rosną, a że susza raczej się skończyła podosadzam tu jeszcze kilka sztuk. Ale nie za dużo, bo wiem jak się to rozrasta. 


Stawik czysty i głęboki ;-)




Domku prawie nie widać ;-)



piątek, 6 lipca 2018

Rudy lis


Odwiedził mnie wczoraj wczesnym rankiem. 

Niestety nie zdążyłam zrobić mu zdjęcia. To już drugi raz. 

Za pierwszym razem wzięłam go za rudego kota, który kiedyś też mnie odwiedzał i przynosił myszy w prezencie. Wczoraj kiedy szedł wzdłuż płotu zobaczyłam trójkątny pyszczek i puchaty długi ogon. 

No koty raczej tak nie wyglądają ;-) 

Teraz jak wiem, że przychodzi, spróbuję rano cichutko na niego poczekać z aparatem. Może się uda. Tym bardziej, że wcale nie wydawał się bardzo mną przestraszony.

Susza trwa, stawik wysycha, ale rośliny dzielnie rosną



Tu widać te błotniste brzegi. Zwykle jest tu do pół metra wody.



A tu mój 'projekt graby' ;-))))
Docelowo ma być liściasty łuk na ławeczką z bali.


Róż błotna kwitnie na potęgę, a zapach roznosi się taki, że roje motyli mam nad mostkiem.




I jeszcze zdjęcie z domkiem dla M ;-) Jeszcze trochę i będzie domek pod dębami.