czwartek, 30 maja 2019

No chyba jest ładnie ;-)


Mnie się coraz bardziej podoba i mam wrażenie, że idę w dobrym kierunku. Trochę natury, trochę moich ingerencji, ale razem zaczyna to współistnieć.

Koszenie z pasem łąki wzdłuż ścieżek wydaje się udanym pomysłem



Kwiaty i inne ciekawe rośliny łąkowe i tak wyrastają najliczniej właśnie wzdłuż ścieżki, bo to okresowo jest strumień - jak ostatnio -  i tu jest najwięcej wilgoci. Mam tu nie tylko kwiaty, ale też olsze i byliny, jak np. sadziec.


Rabaty wpisane w łąkowe otoczenie



Albo łączenie  moich nasadzeń - pęcherznice, tawuły z wierzbami samosiejkami. Z dodatkiem wybranych traw i oczywiście opaską łąki nad stawem.


Pod gankiem jest mix wszystkiego. Pod bzem niezapominajka, rozmaryn rodgersja pierzasta, runianka variegata, dalej żurawki, hosty. bodziszki, a wszystko pod obielą. No ale to prawie jak ogródek domowy ;-)
 


Coraz bliżej ideału. Mojego ;-) 


Olchowy zakątek. Te stare są w tle. Mają po 30+ lat. Te moje posadzone przed płotem mają 5 lat. Po lewej samosiejka ma 4 lata. To mój widok z okna nad rzeczkę i bardzo go lubię.


Dla dokumentacji - czerwone dęby co je mróz zniszczył, odżyły i zdrowo rosną.


Bodziszek oksfordzki wbrew nazwie ;-) czuje się świetnie w Borkowie. Ma cudne kwiaty, ale w dzisiejszym słońcu nie udało mi się ich dobrze pokazać.
 

Nachyłek z tej samej szkółki będzie zaraz kwitł! Ten pierwszy posadzony z kapersów nawet nie ma pąków, ale może to inna odmiana.


W poniedziałek obróbka skarpy i trudnych miejsc kosą. Ta idea łączenia natury i mnie ;-) , to niestety sporo zabawy z trawami i nie tylko. Ale dopóki nie zwątpię, mam motywację, a siły wykrzesam ;-)


piątek, 24 maja 2019

Borków pod wodą, trochę ;-)


To nie jest żaden kataklizm, jak ten na południu kraju. Tam mieszkańcy przeżywają naprawdę trudny czas. Bardzo im współczuję i mam nadzieję, że wspólnym wysiłkiem uda się zaradzić najgorszemu złu.

U mnie to tylko ścieżki zamienione w strumienie, a łąki pod wodą.






Na szczęście to żaden problem. Chata wysoko, a kamieniste ścieżki i suche strumienie od początku miały być takim 'terenem zalewowym'.

Tylko mała zmiana planów była konieczna, bo miało być drugie koszenie. Zrozumiałe, że go nie było. Było za to sadzenie nowych roślin, które dotarły wczoraj.


Tojeść orzęsiona, bodziszek oksfordzki i kolejne nachyłki. Ze szkółki Pietrzykowscy. Kupowałam tu pierwszy raz i jestem bardzo zadowolona. Bez plastikowych doniczek, owinięte grubo papierem, ładne silne sadzonki.


 Tu jeszcze w mojej kuchni w stołecznym domu, a tu już na rabatach


Dla tojeści to dobre warunki, ale dla bodziszka ? Nie jestem pewna, czy da radę, bo po ostatnich deszczach rabata przy bramie jest raczej bagnista. Obok inny bodziszek, od Basi i ten ma się dobrze, więc może nie będzie źle.


Nachyłki dołączyły do jednego posadzonego wcześniej. Tu im dobrze. bo na skarpie sporo piachu, gleba dość przepuszczalna, nie to co na rabacie przy bramie. Te badyle nad nimi to orszeliny, przemarzły, ale dają oznaki życia i może jednak coś z nich będzie.



Borków pod wodą też mi się podoba ;-)




Rabata przy bramie zakończona. Teraz to już tylko czekam, aż wszystko się rozrośnie, rozkwitnie, tak jak łubiny.




Irysy syberyjskie 'Kundel' w pąkach. Posadzone rok temu nie zakwitły, teraz będzie tego sporo.



Chyba biały?



Klon srebrzysty


Staw zakwitł, tzn. zakwitł rogatek, a ja dałabym wszystko za to, żeby go u mnie nie było. Jak widać są też znowu glony, a rogatek oblepiony glonami to żałosny widok. Czeka mnie znowu kilka godzin wyrywania,a i tak to walka z wiatrakami.


Ogrodnictwo w warunkach jakie mam w Borkowie to jest szkoła życia ;-)
Muszę dostosować się do tego, jakie środowisko mam i nawet nie próbować tego zmieniać, bo to walka skazana na przegraną.  W zgodzie z naturą i łatwiej, i skuteczniej ;-)

Przesadzona wiązówka obok podarowanej rudbekii nagiej, chociaż pewna nie jestem. Poczekam aż zakwitnie.


Reszta rabaty z głazami powoli się rozrasta. Czeka mnie jeszcze sporo i pracy i wydatków na dalsze rośliny.



Wyjątkowo żal mi było wracać, ale weekend u mnie jak zwykle w pracy. Za to od lipca wakacje!

piątek, 17 maja 2019

Fierletki, firletki, firletki to czas ;-)


Parafrazując moją niegdyś ulubioną piosenkę - Czas relaksu, relaksu, relaksu to czas... 

Lata temu, kiedy jeszcze z moim mężem słuchaliśmy tej śpiewanki marzyłam, by było takie miejsce, gdzie ten czas nastąpi. Życie podyktowało zupełnie inne scenariusze, ale dzisiaj siedząc na ganku chaty ozdobionej kwitnącą obielą, nuciłam sobie: to firletki, firletki, firletki to czas...

Sama, ale dałam radę.

A Borków pięknieje w kwiatach łąkowych. Kuklik zwisły szaleje, jest go masa także poza moją działką. Rozsiewam! 

A zatem kwiatowo, łąkowo





Woda wielka ;-)



A ta obiela pod gankiem jest zjawiskowa!




Basiu, zawilce są cudne! A Twój orlik zaraz zakwitnie.




Gaju, miałaś rację! Indyk wpisał się w busz.


Coś tam zrobiłam, ale chyba miałam leniwy dzień, słońce było, kwiaty pachną, łąki śpiewają, czas relaksu...

środa, 8 maja 2019

Trochę inny Borków


Inny po skoszeniu łąki!

No tak. Nadszedł ten dzień, kiedy uznałam, że łąka dwukośna, czyli koszona w czerwcu i wrześniu, chociaż piękna, to jednak już nijak nie pasuje do reszty. Rabaty, dekoracje, te moje drewniane kreacje, wszystko to  wymaga przestrzeni, wymaga by było widoczne.

Za dwa, trzy tygodnie byłaby tu znowu po prostu śliczna kwietna łąka, a wszystko utonęłoby w trawie. 

Ponieważ jednak łąkowe bogactwo - kukliki zwisłe, rzeżuszniki piaskowe, jaskry ostre, krwawnice, wszelkie odmiany traw i cała masa innych cudów łąkowych jest zbyt piękna, by całkiem się z tym rozstać, dzisiejsze koszenie było 'kontrolowane ' ;-)

Zostały pasy łąki wzdłuż ścieżek, nad stawem, nad suchymi strumieniami. Zostały małe łączki w miejscach, gdzie było duże nagromadzenie kwiecia, głównie kuklika właśnie. To będą moje łąki kwietne, a reszta powoli stanie się trawnikiem. Powoli, bo w wielu miejscach wymaga to wymiany traw, usunięcia np. ostrożeni, czy dzikiego chrzanu, przesadzenia ciekawych egzemplarzy kwiatów, bylin, jak np. dość licznie wysianej w tym roku wiązówki błotnej.

Uzyskany dzisiaj efekt potwierdza całą koncepcję, bo uważam, że jest ładnie, będzie jeszcze ładniej, a poza tym wreszcie dam radę to opanować.









Mnie się podoba :-)

Kilka obrazków z rabaty pod chatą. To ciemne, puste miejsce z lewej strony puste nie jest, bo rośnie tam rodgersja pierzasta. Dzisiaj pokazała czubki kłów, wkrótce będą tu duże zielone liście.


Obiela nazywana jest 'panną młodą' chyba nie bez przyczyny .



 Brzozy


Dwa nieszczęścia - jedno bardzo duże - dęby czerwone, wszystkie trzy wyglądają tak


Miejscowy rolnik uważa, że zmarzły i odżyją. Niby mają pąki, ale wygląda to marnie. 
Drugie nieszczęście nieco mniejsze, bo to szkoda zrobiona przez zające. Trzykrotki całkiem obgryzione.


Bardzo lubię zające, ale te z drutu w domu ;-) I nowe poidełko, tym razem na taras.


Jutro praca i Młociny. Ciekawe jak mają się mahonie i złotliny?