środa, 24 września 2014

Prace polowe

Borków jesienią, palenie trawy, sprzątanie jej najpierw z całej łąki. 6 godzin ciężkiej pracy w absolutnej ciszy, w spokoju wiejskiego otoczenia, z dala od wszystkiego... Co za przyjemność.

A że ruszać się nie mogę ze zmęczenia? Nic to, łąka prawie czysta, ale sporo jeszcze zostało do spalenia.


 

środa, 17 września 2014

Wielka zmiana

Stało się! Trawa skoszona, nie ma już łąki, jest pusto, ale też wiem, że czas był najwyższy, by trawsko skosić. A oto rolnik-sąsiad w akcji


Jak widać są jeszcze fachowcy, co kosę dzierżyć potrafią i do tego naprawdę precyzyjnie.


Tyle tylko, że po 3 godzinach machania kosą, Pan Mirek poszedł jednak po skuteczniejszy sprzęt. 


Po skoszeniu kawałków, gdzie traktor by nie wjechał, na większą część działki Pan Mirek wjechał traktorem i resztę skosił kosiarką rotacyjną.


Wiekowy ojciec Pana Mirka przyszedł z pomocą


a potem poszedł czarny dym i ... po trawie ;-)





Teraz trawa leży sobie i się suszy. W następnym tygodniu czeka mnie zgrabienie tego wszystkiego i jednak spalenie, bo kompost zmieszany ze skrzypem błotnym to nie jest dobry pomysł.

No nie ukrywam, że łyso to wygląda, a działka straciła klimat, ale też wiem, że to tylko kolejny etap. Teraz łatwiej mi będzie sadzić drzewa i krzewy, chociaż i tak to będzie trudne zadanie. Przygotowanie miejsc pod nasadzenia oznacza tutaj wykarczowanie trawy, a to nie jest taka miejska trawa trawnikowa ;-)

A oto krajobraz po bitwie :-(






 
I jeszcze moje pierwsze nasadzenia sprzed 2 tygodni. Niesamowite, ale wszystkie sadzonki rosną. Nawet wielki Rokitnik! Wprawdzie stracił liście, ale pędy żyją, nieco je skróciłam i wiem, że na wiosnę będzie spory krzak Rokitka!


A staw bez zmian, coraz więcej ciekawych roślinek, sporo situ, sporo nowych pędów tataraku i niesamowita liczba żab rozmaitego koloru. Tak czy inaczej pierwszy sezon w Borkowie coraz bliżej końca.


A zza płota widok sielski... ale też mnóstwo rur. Wieś się kanalizuje, trwają intensywne prace. Co cieszy, bo to oznacza czystość wód gruntowych, a i dla mnie kiedyś, możliwość łatwego przyłącza, gdybym się na to decydowała.



wtorek, 16 września 2014

Jutro....

Jutro wreszcie jadę do Borkowa. Znowu minęły dwa tygodnie. Minęły jak sen jaki złoty, bo nawet nie wiem kiedy, a wszystko przez pracę. No ale juz powoli wracam do normy. Młociny pod kontrolą, a ja jutro nadal mam nadzieję na rolnika z kosą. Tylko czy rolnik będzie nadal chętny?

Zawsze pozostaje wariant powrotu do kosy spalinowej. 

Zobaczymy jutro. 

No i co ja tam zastanę po tylu dniach ?

I tak właśnie walczę z myślami bez przerwy, kiedy czas i obowiązki nie daja szansy by być tam na wsi wystarczająco często.

A zatem jutro nowa relacja i nowe zdjęcia. Ciekawe jak ma się Rokitnik !

wtorek, 2 września 2014

Pierwsza rabata;-)

Dzisiaj to chyba jednak dzień historyczny dla Borkowa jeśli chodzi o zakładanie ogrodu. Bo jeśli powstaje pierwsza rabata, to chyba jest to krok w kierunku ogrodu, czyli odchodzenia od łąki z chaszczami. Ja nic przeciw chaszczom nie mam, ale jak wiadomo ogrodowy proces wymaga zmian, no więc je jakoś tam wprowadzam.

Ja mam świadomość, że dla ewentualnego czytelnika tego bloga, to u mnie nic się nie dzieje, bo nie ma spektakularnych zmian, nie powstaje w kilka dni ogród w miejsce ugoru, nie ma pięciu ekip, kompletu wyrośniętych  roślin, które od razu stworzą ogród. No nie ma też kilku ekip ze sprzętem, które w mig zmieniają krajobraz.

No bo to nie te możliwości finansowe, ale też nie ta filozofia tworzenia ogrodu. Wiele razy pisałam, że 'ogród ze sklepu' to nie moja bajka. Co to znaczy?

A no to, że  przyjedzie ekipa, która ciężkim sprzętem przeora wszystko, a potem przywiezie wszystko i posadzi i ogród gotowy. Tak też można, tylko na to trzeba dużych środków, ale co ważniejsze - trzeba chcieć oddać komuś to, co jest w ogrodzie najważniejsze - tworzenie go od podstaw samemu.

Toteż tutaj dzisiaj będą takie obrazki z tymi, jakże żałosnymi, pierwszymi nasadzeniami. Ale ja jestem przekonana, że i to jest droga do budowania ogrodu.

I oto mam zaszczyt zaprezentować pierwsze próby rabatowe ;-)))




Jak widać Rokitnik jeszcze zwiesza listki, ale jest szansa, że pomimo wielkości krzewu, da radę. Zawsze mogę go ściąć i wtedy na pewno da odrosty.


No i teraz to jest pożegnanie traw, bo w następnym tygodniu Pan Mirek, okoliczny rolnik, skosi wszystko. Ręczną kosą! Jak to drzewiej bywało!  Skosić trzeba przed zimą, by łąki pięknie zakwitły znów na wiosnę.


Kolory nadal w Borkowie liczne







A plaża nad stawem nadal słoneczna



Za tydzień kosimy trawy, duże przeżycie dla mnie. Rozważałam wiele wariantów tego koszenia - kupno kosy spalinowej, wynajęcie kogoś z taką kosą, okazało się jednak, że jest opcja człowiek + kosa, taka tradycyjna, do tego koszt niewielki. Ekologicznie, bezpiecznie, żadnych spalin, czyż to nie piękne, że nadal są ludzie. który wiedzą jak używać kosy, zwykłej kosy?