środa, 28 września 2016

Nie ma trawy

Nie ma trawy, bo zgrabiona i wyniesiona na kompost. Nie ma też starego komputera i tysięcy zdjęć. Moja wina, nie zrobiłam kopii, ani nie zasiedliłam żadnej chmury, ale wierzyłam, że mój komputer jest wieczny. Teraz muszę przestawić się na laptopa, dopóki nie będzie naprawionego/nowego peceta.

A w Borkowie jesień jak wszędzie ;-)

Za to kolory łąkowej jesieni podobają mi się znacznie bardziej.


Ścieżka powoli odczyszczana staje się widoczna, a olchy samosiejki tworzą malutki szpaler.



Graby urosły i wreszcie je widać po skoszeniu trawy.


Czerwone dęby czerwienieją ;-)


I widoczki jak zwykle





Na plaży, na kamieniu, jak co tydzień i to w tym samym co ostatnio miejscu, ślad po wizycie kuny leśnej ;-)





Pięć godzin grabienia, do tego w domu walka ze sprzętem, ogramowaniem, przestawianie się na laptopa i jestem nieco 'zużyta'.

No ale zgodnie ze starym powiedzeniem 'gniotsa nie łamiotsa' i dalej naprzód :-)

 
 

środa, 21 września 2016

Bobry w akcji i ostatnie koszenie

Mój rytm życia wraca do normy, a zatem jak środa to Borków. Wprawdzie zimno i szarawo, ale na ostatnie koszenie ok. 500 mkw wysokiej trawy to pogoda idealna.

Jak zwykle kiedy już otworzę Borkową bramę ruszam na obchód włości ;-) Minęły dwa tygodnie, ciekawa jestem zmian. To co zauważam od razu to znowu zalane łąki sąsiada. 


Jestem w wysokich gumiaczkach, więc ruszam na poszukiwanie przyczyny potopu, bo domyślam się, że to znowu dzieło bobrów. No i jest piękna tama.




To także mój strumień, ale na szczęście bobry  uznały, że zrobią tamę za moja działką. Całe rozlewisko mnie omija, co widać na zdjęciach Borkowa zrobionych od strony 'zalanego' ;-) sąsiada.



Przy okazji widok na Bobrowy Borków z innej perspektywy i jeszcze byczek sąsiada




Po tych ekscytujących eksploracjach czas było wrócić do planu na dzisiaj, czyli koszenia. Nie ukrywam tego, że koszenie, żadne koszenie, czy to małą elektryczną kosiareczką na Młocinach, czy moją wspaniałą kosa spalinową tutaj, to jest dla mnie męka. Może to kwestia hałasu? Wyboru nie ma, kosić trzeba.

A to zadanie na dzisiaj.


Moja piękna żwirowa ścieżka zarosła trawskiem, poza skoszeniem, czeka mnie wymiana maty na ścieżkach, tak jak w suchych strumieniach.

 
Trzy godziny, trzy zbiorniczki paliwa, nie wiem ile potu, ale łąka skoszona!



Wreszcie widać mój kochany płotek od strony strumienia


Sił na więcej zabrakło. Grabienie i sprzątanie za tydzień.

I jak zwykle pożegnalne widoczki.






niedziela, 18 września 2016

Borków - wrześniowe porównanie 2014-2016


Dzisiaj nad ranem, kiedy stresowa bezsenność wygnała mnie z sypialni, a myśli o Borkowie - do którego znowu nie pojechałam w tym tygodniu - ściągnęły chęć popatrzenia na zdjęcia z kolejnych lat, dokonałam takiego o to porównania:

Wrzesień 2014





Wrzesień 2015





Wrzesień 2016






Nie jest to na pewno przemiana spektakularna, ale jednak ta surowa, naturalna łąka z 2014 roku, choć nadal pozostaje łąką, ma jednak ślad moich rąk ;-)

Byle do środy, znowu tam będę.

środa, 7 września 2016

Bardzo jesiennie słoneczny Borków

Dwa tygodnie przerwy od Borkowa. Praca i inne rozmaite sprawy i nie udało mi się zrealizować planu, czyli jeden dzień w tygodniu poświęcony na pracę na wsi. Za to dzisiaj natura przygotowała ten dzień dla mnie :-) Błękity nieba, niezbyt gorąco, jesiennie, ale jakże pięknie. Pracowałam, ale też chłonęłam urodę mojej dziczy i nawet trawa mi już nie straszna.

Odsłoniłam zarośnięte krzewy pęcherznicy i rokitnika




Siewki olszy


Suchy strumień jest mokry ;-) Po ostatnich ulewach nadmiar wody spływa do strumieni!


Po południu kiedy robię zdjęcia wszystko wygląda tak nieco inaczej...



Staw po przepłynięciu ławic kijanek jest krystalicznie czysty


A te łany traw w tle będą jeszcze szumieć tydzień. Kolejna wizyta i będzie koszenie tej części łąki. Czas przygotowywać miejsce na domek ;-)


A ognisko jeszcze długo poczeka...