piątek, 26 maja 2017

Bobrowe łąkowisko


Dwa dni na moich łąkach. Nie od środy, bo praca dodatkowa, tylko czwartek i piątek. Piątek skrócony zmęczeniem, deszczem i zmianą pogody, ale plan wykonany, o czym za chwilę. Najpierw będą wielkie zachwyty łąkami. To jest najlepszy czas, by podziwiać te kolorowe łany, szczególnie, że nastał czas firletki poszarpanej, rdestu wężownika, rogownicy polnej i traw pięknie kwitnących - wyczyńca, śmiałka darniowego i trzęślicy modrej. 

Ja ten widok kocham i do końca czerwca kosa pozostanie w zamknięciu ;-) Takie zresztą jest założenie łąk dwukośnych, czyli koszonych dwa razy do roku, w czerwcu pod koniec miesiąca i we wrześniu. 

No bo czy można skosić takie widoki?


Firletka, której pojedyncze kwiaty pojawiły się na początku mojej działkowej obecności, teraz kwitnie niemal masowo, ale tylko w przedniej części działki, co wiążę ze znacznie większą wilgotnością własnie tutaj. To łąki - i ścieżki - niemal zalewowe ;-)

Dalej wyczyniec pomieszany z jaskrem ostrym





Początki rogownicy, to jeszcze nie jej czas.



Trzęślica czy Kłosówka? Jeszcze mam problem z odróżnianiem łąkowych traw.



A tu zero firletki. Tu króluje rdest wężownik




Także pod domkiem


Poza podziwianiem moich łąk, oczywiście jak zwykle ciężko pracowałam. Rozpoczęta w ostatnim tygodniu ścieżka pod schodkami doczekała się realizacji.


Dalej, w stronę furtki nad strugę ścieżka nadal zarośnięta. Stopniowo wymieniam matę spod kamieni, ale jest to praca horrendalnie ciężka i zajmie mi to jeszcze trochę czasu. Teraz kładę pod kamienie sprawdzoną już matę, której użyłam pod kamienie w suchych strumieniach. Nic na niej nie rośnie, odpukać ;-)



Nadciągają czarne chmury, czas wracać.


Do czwartku Borkowie. Znowu środa robocza, ale przecież wakacje wkrótce :-)


niedziela, 21 maja 2017

Czas na uprawy ;-)


Ostatnio głównie było o podjeździe, kamieniu, domku, urządzaniu tego ostatniego i chociaż coś tam na działce działałam, to były to czynności 'zachowawcze' ;-). Czyli walka o utrzymanie tego, co już zostało zrobione. Np. bezustanne czyszczenie stawu.

A zatem czas na zajęcie się tym, co w przyszłym ogrodzie jednak najważniejsze, czyli sadzeniem roślin.

No ale....

No miało być o zydlach ;-) Bo jednak urządzanie wnętrz drewniaczka nadal trwa. Przywiozłam stolik i rzeczone zydelki. Zrobiłam in zdjęcia dopiero wieczorem, bo wcześniej walczyłam z pałkami w stawie. O oto mój salon jadalny :-)


A tu część wypoczynkowa - skrzynie z uszytymi poduchami.


To z grubsza koniec urządzania wnętrz. Pewnie coś tu stale będę jeszcze przywozić, ale to będą jedynie wykończeniowe drobiazgi.

A pałki w stawie zgniły :-( Zbyt długo było zimno, woda wysoko, chyba taka była przyczyna. Usuwałam suche od góry i te które bez trudu wychodziły z podłoża. Sporo zostało, a o populację pałek się nie martwię. Wiadomo jak one rosną.






Wraz z pałkami wyciągnęłam wiadra glonów i przez resztę pobytu cieszyłam się widokiem czystego stawu z setkami pływających kolorowych żab. Kolorowych, bo są jasno zielone, ciemno zielone, szare, brunatne, czarne... A żabie koncerty trwają cały dzień.

Rośliny w tym czasie stały sobie w cieniu dobrze podlane. Obiela i orszelina olcholistna


Chabry górskie i omiegi


Floksy szydlaste


Obiele posadziłam przed domkiem.



Reszta roślin posadzona na skarpie.






Obsadzenie skarpy planowane od 3 lat zaczyna się wreszcie materializować ;-) Tylko do obsadzenia całej potrzebuję lekko licząc ze sto roślin, jak nie więcej. Więc czy mi się to uda w tym roku, jeszcze nie wiem, ale plan taki jest!

A woda w strudze wysoko za sprawą kolejnej tamy



Ulubione widoczki



Basiu, to te żółte kwiaty. Są ich setki.


Wygląda na to, że to Jaskier ostry. Zdjęcie poniżej pochodzi jak widać z serwisu dla rolników, gdzie daleko komukolwiek do zachwytu tym kwieciem.

 
 
Łąki cudnie trawiaste, wreszcie suche i pełne kwiatów.



A wieczorem sprawdzałam, jak działa moja solarna lampa 




 Kolejnego dnia czyściłam ścieżkę wokół stawu i odchwaszczałam plażę.


 

Potem zaczęłam korytować łącznik między schodkami domku a kamienistą ścieżką. W planie ma tam być także kamień. Ten co został z podjazdu. Jednak usuwanie darni na odcinku długości ok. 2,5 metra i szerokości ok 1 metra to nie jest zadanie na kilka godzin, szczególnie w upale. Nie zrobiłam nawet połowy.

Może uda się za tydzień.

Wieczorami siedziałam na tarasie dziękując opatrzności, że jest jak jest, bo jestem przeszczęśliwa, że mam to wszystko. Niby to tylko kawałek łąki ze stawem i drewniaczek, ale dla mnie to wszystko, czego teraz potrzebuję.

 

piątek, 19 maja 2017

4-ta rano


Nad ranem na wsi




O zydlach, obieli i pałkach będzie jutro, bo dzisiaj po trzech dniach pracy polowej w upale nie mam siły nawet czytać, a co dopiero pisać ;-)


środa, 10 maja 2017

Jak środa, to Borków ;-)


Tak jak już pisałam tutaj wracam do pewnej regularności i symetrii w zajmowaniu się obydwoma ogrodami. Każdy jest kompletnie inny, ale każdy jest mi niezwykle bliski, bo oba tworzone są od zera. Tak więc środowe spotkania na wsi znowu w programie ;-)

Wprawdzie rano miałam wątpliwości, czy nie nadjadą rośliny, ale firma zadzwoniła z informacją, że mają niestety problemy ze skompletowaniem zamówienia. Taki rok, niestety. Niektórych roślin może nie być. Po korzystnych negocjacjach ustaliliśmy rośliny na następny tydzień, co biorąc pod uwagę temperatury, tylko mnie ucieszyło.

Na miejscu poza, jak zwykle stawem pełnym glonów i ścieżkami pod woda, na szczęście nic nowego. Zabrałam się do zaplanowanych prac domowych, czyli instalacji sprzętu gazowego


Nigdy w życiu nie miałam do czynienia z takim sprzętem, ale po szkoleniu w Castoramie i dokupieniu wszelkich przejściówek i złączek, nie mówiąc o właściwym kablu z reduktorem i posiadaniu wszelkich kluczy, instalacja była gotowa w kilka minut. Zaraz potem sprawdziłam mój nowy czajnik i zrelaksowałam się przy herbacie.

A to już gotowy kącik kuchenny



Będą jeszcze półeczki wpisane w elementy konstrukcyjne domku i niczego więcej mi nie trzeba.

A!  Zamiast stolika z tarasu będzie sosnowy stół i dwa zydle. Już jadą do mnie wg kurierów, czyli w następnym tygodniu bedzie tu komplet.

Zamontowane stopery do okiennic


Bez nowej wiertarko-wkrętarki akumulatorowej chyba nic bym nie zdziałała. 


Zainstalowane oświetlenie solarne. Ma działać intensywniej, kiedy pojawi się ruch w zasięgu lampy. Ciekawe czy ćma, czy to już ruch?



 Czas na rośliny. Kalina ma się świetnie, ma spore nowe przyrosty


Pęcherznica z patyczka



Rokitnik z Młocin



Pełno tego, a ja nie wiem co to jest



Piękne trawy mam nad ścieżkami zamienionymi w strumienie



Te moje ścieżki, to raczej nowe strumienie, na co wskazują rośliny



Dzień słoneczny w przewadze, tylko wicher zimny. Staw czyściłam - jak zwykle :-( - w grubej kurtce, pomimo słońca.

Woda lekko opada, jest nadzieja na suche łąki :-)

Jak zwykle żal wracać, ale jutro praca. Trzeba zarabiać na te luksusy :-)