Dwa dni na moich łąkach. Nie od środy, bo praca dodatkowa, tylko czwartek i piątek. Piątek skrócony zmęczeniem, deszczem i zmianą pogody, ale plan wykonany, o czym za chwilę. Najpierw będą wielkie zachwyty łąkami. To jest najlepszy czas, by podziwiać te kolorowe łany, szczególnie, że nastał czas firletki poszarpanej, rdestu wężownika, rogownicy polnej i traw pięknie kwitnących - wyczyńca, śmiałka darniowego i trzęślicy modrej.
Ja ten widok kocham i do końca czerwca kosa pozostanie w zamknięciu ;-) Takie zresztą jest założenie łąk dwukośnych, czyli koszonych dwa razy do roku, w czerwcu pod koniec miesiąca i we wrześniu.
No bo czy można skosić takie widoki?
Firletka, której pojedyncze kwiaty pojawiły się na początku mojej działkowej obecności, teraz kwitnie niemal masowo, ale tylko w przedniej części działki, co wiążę ze znacznie większą wilgotnością własnie tutaj. To łąki - i ścieżki - niemal zalewowe ;-)
Dalej wyczyniec pomieszany z jaskrem ostrym
Początki rogownicy, to jeszcze nie jej czas.
Trzęślica czy Kłosówka? Jeszcze mam problem z odróżnianiem łąkowych traw.
A tu zero firletki. Tu króluje rdest wężownik
Także pod domkiem
Poza podziwianiem moich łąk, oczywiście jak zwykle ciężko pracowałam. Rozpoczęta w ostatnim tygodniu ścieżka pod schodkami doczekała się realizacji.
Dalej, w stronę furtki nad strugę ścieżka nadal zarośnięta. Stopniowo wymieniam matę spod kamieni, ale jest to praca horrendalnie ciężka i zajmie mi to jeszcze trochę czasu. Teraz kładę pod kamienie sprawdzoną już matę, której użyłam pod kamienie w suchych strumieniach. Nic na niej nie rośnie, odpukać ;-)
Nadciągają czarne chmury, czas wracać.
Do czwartku Borkowie. Znowu środa robocza, ale przecież wakacje wkrótce :-)