czwartek, 24 sierpnia 2017

Żółto i jesiennie


W Borkowie jesień już bardzo widoczna. Żółto nie tylko od tych naszych polskich mimoz, ale i pola żółkną, chłodno pomimo słońca, wiatr zimny... jesiennie, ale przecież pięknie :-)



Do tego wspaniały dzień do pracy. Powalczyłam z darnią wokół domku, bo docelowo mają tam oczywiście być piękne rabaty. Mają ;-)

Póki co jest tak





Niezdarne to jeszcze takie, ale biorąc pod uwagę jak tu było dzisiaj rano


to postęp jest chyba duży. Jak zwykle tutaj w Borkowie, ogrom pracy, a efekty mizerne. Ale do tego już przywykłam i ciesze się wizją przyszłości ;-) Za tydzień Zieleń to Życie, będzie okazja kupić sadzonki na te puste rabatki.


Sadziec jest na Młocinach, jest i tu. Tylko ten to samosiejka. Tak sobie ładnie wyrósł.




Przegorzany przekwitają


A na łąkach nowe kwiatki.


środa, 16 sierpnia 2017

Ścieżka w Borkowie


Pisałam ostatnio, że z dystansu widać lepiej. Chyba jednak tak, bo dzisiaj podczas wprawdzie krótkiej, bo tylko parogodzinnej wizyty zrobiłam małe podsumowanie sezonu i nie tylko. Tak, tak, wakacje się skończyły i wielodniowe pobyty w Borkowie także. Ale nie w tym rzecz.

Rzecz w tym, że patrzyłam dzisiaj na Borków z perspektywy tych ponad 3 lat i tego, co tam do tej pory powstało.

Od początku miałam w głowie ogólny plan, co gdzie ma się znaleźć, jak ma to wszystko łączyć wijąca się wśród traw kamienista ścieżka. Na pewno inspiracją był ten znaleziony w sieci projekt, autorstwa Pani Izabeli Parandyk-Zemsty, chociaż wijące się ścieżki, wydają się być naturalnym elementem ogrodów rustykalnych. 


Zbierałam te zdjęcia i szkice na etapie planowania Borkowa i niestety w większości nie wiem już skąd pochodzą, za co autorów przepraszam. Jak ktoś rozpozna swoje zdjęcie, albo miejsce skąd pochodzą, bardzo proszę o informację, uzupełnię. 







Dzisiaj o ścieżce zatem.

Ścieżka od bramy głównej do furtki nad strugę, przez mostek nad suchymi strumieniami, do domku.






Ścieżka jest, stale wyrywana chwastom i trawom, powoli obrasta szpalerem olszy czarnej, co akurat tylko cieszy. Widać też kolosalną różnicę między inspiracjami, a moją realizacją ;-) Niestety, ale obsadzanie borkowego areału idzie mi wyjątkowo opornie.

Miał być staw i jest, ale o nim piszę tak często, i ma tyle zdjęć, że dzisiaj go nie będzie ;-) 

Miały być suche strumienie. Dzisiaj tylko ten najdłuższy, od mostku do płotu, ten najważniejszy bo zbiera i odprowadza najwięcej wody po roztopach, czy opadach.



Miał być domek i jest ;-)

Sporo już jest, plany nadal wielkie, ale to już nie na ten rok. Teraz to już tylko wrześniowe koszenie, czyszczenie stawu i właściwie koniec sezonu. Nieco żal, ale każda część roku ma swoje uroki, a ja lubię wracać do pracy po tak intensywnych letnich dniach.


poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Dystans ;-)


Potrzebny od zaraz! 

Stwierdziłam wczoraj, że muszę odpocząć od Borkowa. Tylko w sierpniu byłam tam już 3 razy po 3 dni, czyli niemal codziennie z krótkimi przerwami na szybkie, wręcz błyskawiczne wizyty na Młocinach i jestem wykończona. A zatem - zamiast tak jak planowałam na dzisiaj - kolejnego wyjazdu na 3 dni  do Borkowa, zostaję w domu.

Oczywiście zaraz mi żal i zaczynam wątpić w słuszność takiej decyzji, ale plany na kolejne dni już poczynione i nie ma odwrotu. Borków poczeka, a ja tylko sobie powspominam przez chwilę.

Zauważyłam popularność postu o schodach na skarpie.

To kwiecień 2015 roku i księżycowy krajobraz pustego Borkowa.



Dawno nie widziałam tych zdjęć i samej trudno mi uwierzyć, że po dwóch latach wygląda to tak



Nie twierdzę, że jest doskonale, ale jednak, krok po kroku z bagiennej łąki powstaje jakiś nowy ład i są dni, kiedy nawet myślę, że to już niemal mój wymarzony wiejski ogród ;-))))

Zobaczymy za kilka dni, ponoć z dystansu widzi się lepiej.


sobota, 12 sierpnia 2017

Prace polowe


Ostatnie dwa dni z racji temperatur zdecydowanie afrykańskich do pracy nie nadawały się kompletnie. Za to oglądanie prac polowych przy użyciu rozmaitych maszyn było zajęciem na te warunki doskonałym ;-) 

Pan rolnik siedział sobie w kabinie i tylko zmieniał podczepiane sprzęty. Mechanizacja koszenia i zbierania siana bardzo mnie zachwyciła. Bocian tez stał i podziwiał ;-)






 A ja siedząc głównie w stawie wykorzystałam czas na przetrzebienie pałki. Ależ to jest ekspansywna roślina! 


Wieczorem dla równowagi cieplnej było ognisko ;-)



Dalszy rozwój moich kwitnących




Na afrykańskie upały Borków okazał się być doskonałym miejscem, a że wilgotność również podzwrotnikowa, wszystko rośnie jak busz.




poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Nad strugą


Kilkadziesiąt metrów kwadratowych za płotkiem to miejsce, które urzekło mnie za pierwszym razem, kiedy pojechałam oglądać Borków. Na początku było sporo zdjęć i sporo o tym zakątku, a potem ogrom pracy na głównej części działki, mało czasu, zbyt rzadkie wizyty i uroczy zakątek zarósł czym się dało. Parometrowe pokrzywy, całe ich łany skutecznie dogrodziły mnie od krzywej brzozy, podmytych konarów wierzb, cudownego zakola rzeczki bez nazwy.

Ostatnie trzy dni to była walka o odzyskanie tego miejsca. Bez pomocy ze wsi nic by z tego nie wyszło. Wreszcie udało mi się znaleźć parę młodych ludzi, którzy zechcieli podjąć się prac rozmaitych u mnie i dzięki nim zakątek znowu jest widoczny, chociaż do pełnej urody sporo mu jeszcze brakuje. 






Najpierw kosiłam sama, potem miałam już pomoc przy zgrabieniu i wywiezieniu tych niesamowitych ilości skoszonych roślin, głównie jednak pokrzyw o ciężkich, grubych łodygach.




Sporo jeszcze pracy przede mną, ale teraz mam dodatkowe 4 ręce, a to jest kolosalna różnica.

A widok na domeczek zza płotka też inny. Na wszelki wypadek dodam - nie malowałam nieba w photoshopie ;-)


Wieczorami kontynuowałam montowanie półeczek ;-)




i bawiłam się chwilowymi dekoracjami 



Doczekałam się tez pierwszego kwiatu na Orszelinie olcholistnej Hokie Pink



A skoszone pola przypominają, że to już coraz bliżej do końca wakacji.