Dopiero dzisiaj dotarłam do Borkowa i od razu zrobiłam przymiarkę moich daszków, co je na Młocinach pracowicie tworzyłam. Przymiarka mnie zadowoliła, daszki przymocowane.
Żadnej tu filozofii nie ma ;-) Najprostsza wersja, dwie deseczki i już, ale mnie się podoba, bo daje takie wykończenie całości.
Podczas przybijania daszków spotkałam taką sąsiadkę
Jest ich mnóstwo, tylko dotąd nie udawało mi się zrobić żadnego zdjęcia. Chyba się już ze mną oswoiły, bo ta dzisiaj pozowała do zdjęcia bez problemu. Potem doczytałam, że kiedy spadają temperatury jaszczurki tracą swoja typową zwinność, a noce ostatnio rzeczywiście chłodne. I teraz tylko nie jestem pewna, czy to Zwinka, czy Żyworódka. Do tego ta moja ma taki ciekawy ślad na ogonie. Odrósł jej? Bo jak wiadomo one w sytuacjach zagrożenia odrzucają ogon, który potem odrasta.
Coraz mniej pracy w Borkowie, bo skrzyp się poddał, ścieżki też mniej zarastają, a staw po ostatnich ulewach i potopie w Borkowie staw sięgnął poziomu traw i zrobił się niemal głęboki. Nie ma tam na razie nic do zrobienia.
Coraz mniej pracy w Borkowie, bo skrzyp się poddał, ścieżki też mniej zarastają, a staw po ostatnich ulewach i potopie w Borkowie staw sięgnął poziomu traw i zrobił się niemal głęboki. Nie ma tam na razie nic do zrobienia.
W tej sytuacji przekopałam miejsce po hałdzie piachu ze stawu i planuję tu posadzić Rokitniki.
Rokitniki mogą rosnąć praktycznie wszędzie, tu ziemia z przewagą piachu, do tego już wiem z dotychczasowych obserwacji, że ta część nie jest zalewana wodą. A to akurat w przypadku Rokitnika ważne, bo chociaż ma niewielkie wymagania, na terenie podmokłym może nie dać rady z powodu gnicia korzeni. Miejsce jeszcze parę razy przekopię, by całkiem oczyścić je z traw i resztek skrzypu, ale mam nadzieję, że we wrześniu będą tu pierwsze krzaczki.