Miałam wielka nadzieję, że przed świętami pojadę do Borkowa, przywiozę choinowe gałęzie, napasę oczy widokiem mojej wsi, ale nic z tego nie będzie. Wprawdzie samochód wrócił jak nowy, tyle że nadal niejako nie jest mój, bo gigantyczna faktura za remont jak dotąd niezapłacona. Ubezpieczyciel kolejny raz znajduje powód, by analizować szkodę i dopóki nie zapadnie ostateczna decyzja o likwidacji szkody nie wiem co mnie czeka.
To już 51 dni koszmaru niepewności. Wprawdzie AZNN Ford stanął jak zawsze na wysokości zadania, samochód jak nowy wrócił do mnie, ale ktoś, kiedyś będzie musiał za to zapłacić. Nie metaforycznie tylko konkretnie, w złotówkach. Tylko kto to będzie? Ja czy Pan Ubezpieczyciel?
Dopóki zatem tego nie wiem, właściwie ograniczam używanie samochodu do minimum. Bo on niejako mój tylko w połowie. Wyjazd w gorączce przedświątecznej do Borkowa uznaję zatem za niemądry, więc go nie będzie.
Przyszłość Borkowa pozostaje więc niepewna. Dzisiaj więc tylko dwa zdjęcia. Jedno z lutego 2014 roku, kiedy ziemia nie była nawet jeszcze moja i byłam tam po raz pierwszy. Drugie zdjęcie z października 2015, kiedy byłam to po raz ostatni.
Nic tu jeszcze nie ma. Szczere pole, moje wielkie plany i nieprawdopodobny entuzjazm by stworzyć tu mój wiejski naturalistyczny ogród.
Co z tego udało się zrealizować widać w kolejnych wpisach o moich zmaganiach z natura i nie tylko. A na kolejnym zdjęciu, ostatnim jakie zrobiłam zanim zdarzyła się katastrofa ;-) widać fragment rezultatów moich zmagań.
Nie wszystko się udało, nie wszystkiemu dałam radę, natura pokazała mi gdzie moje miejsce, ale jeśli tylko los nie zdecyduje inaczej, będę nadal działać wbrew wszystkiemu. Jedno jest pewne - bez samochodu nie ma też Borkowa.
Pewne jest też, że tak smutnych świąt nie miałam chyba nigdy dotąd. Do już opisanych spraw smutnych dołączają się kolejne, jeszcze bardziej ponure, a ja walczę sama ze sobą, by moja optymistyczna z natury natura dała radę.
Pewnie da, tylko chwilowo nieco trudniej.
Wesołych Świąt, CO BY NIE MIAŁO BYĆ !
Krysiu, mam nadzieję, że będziesz się cieszyć swym wiejskim ogrodem (i samochodem).
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewo. Jak piszę dzisiaj, tak właśnie chyba ma być. Powodzenia z nowym blogiem.
Usuń