Właśnie wróciłam z Borkowa. Udało mi się wykorzystać słoneczna połowę dnia i chociaż zimno, pochodziłam sobie po polach i okolicznych laskach. Nacięłam jodłowych gałązek i teraz w domu pachnie lasem.
Działka bez zmian, tylko staw pokryty cienką warstewką lodu.
Płotek stoi jak stał, tylko ściemniał, nabierając patyny czasu.
Niektóre rośliny w stawie nadal całkiem żywe.
A dziki ryja wokół jak szalone
Moja rzeczka
Zmarznięta uciekłam do domu zostawiając Borków na święta. Zajrzę tu pewnie dopiero za miesiąc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz