Grudniowo, ale nie świątecznie.
Teraz już spokój natury jest mi bliższy, niż kalendarzowo narzucone świętowanie. Oby każdy z nas był wolny na tyle, by spędzić ten czas wolny od pracy tak, jak mu w duszy gra. Niekoniecznie z karpiem, choinką i prezentami.
Z radością, wolnością, przyjemnością.
Nie mogę się napatrzeć. Cudownie, ten mosteczek, ławy na pniach i płoty, przepiękne płoty, i wszystko takie nasze, spokojne, przymrożone.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Za dobre słowa i serdeczność, jaką masz dla ludzi.
Usuń"Czego mi brak - to ciszy, własnej, muzycznej ciszy, uspokojonego wahadła, podległego własnej grawitacji, o czystej linii toru, niezmąconej obcym wpływem" B.Schulz, Listy. Przypomniałam sobie czytając Twój wpis. Życzę takiego uspokojonego wahadła... w Borkowie chyba można go odnaleźć... :)
OdpowiedzUsuńO tak, ciszy własnej... a szukam jej w sobie, bo choćbym uciekła na koniec świata, zawiozę tam cały bagaż myśli. Do Borkowa nie uciekam, tylko jadę tam cieszyć się urodą mazowieckiej równiny. Pozdrawiam :-)
Usuń