Tak jak się spodziewałam Borków pod wodą.
Pada niemal non stop, staw lekko wylał, a ścieżki zamienione w strumyki.
Już przywykłam, wiem jaki mam teren i nie pozostaje nic innego, jak dostosować plany do rzeczywistości. Początkowo sądziłam, że wykopanie stawu osuszy działkę i tak było, ale tylko w latach, kiedy suma opadów była stosunkowo niska. Posadziłam gatunki roślin, które niestety nie dają rady , mając korzenie zalewane wodą. Przesadziłam jarzębiny, bez, indygowce w inne miejsca, nieco wyższe, może dadzą radę. Teraz planuję jedynie rośliny na podmokle tereny.
Własnie odkryłam Cypryśnika błotnego. Za tydzień będzie rósł u mnie. Co za niezwykłe drzewo! Nie wiem czy doczekam widoku pneumatoforów, ale wiem, że kiedyś będzie to niesamowity widok. Będą jesiony, brzozy drobne. Studiuję namiętnie opisy ogrodów ma moczarach i dochodzę do wniosku, że to może być nawet ciekawsze, niż ogród na 'normalnej' ;-) ziemi.
Nawiozłam ziemi na przygotowywane pod jesiony miejsce, oczyściłam skarpę z liści dereni
A oto mój wodny świat ;-)))
I niezmiennie zachwycające widoki zza płota
Ogród na moczarach - brzmi pięknie :) tajemniczo i nastrojowo :)
OdpowiedzUsuń- na pewno jest wyzwaniem ale efekty - już te widoczne - są kapitalne :)
a jak domek się miewa? pytam, gdyż myślę o małym domku letniskowym i jestem na etapie "za i przeciw" różnych fundamentów, będę wdzięczna za kilka podpowiedzi :)
Pozdrawiam!
A jak się doda Babajagowy las olszy czarnej, Borutę i wiedźmy to już mamy komplet ;-)
UsuńJak zwykle dziękuję za pamięć. Ja rzadko komentuję zagraniczne wojaże, stąd mnie u Ciebie nie ma.
Mój drewniaczek stoi na bloczkach, ale też na podwyższonej platformie z nawiezionej ziemi. W sumie jest ok. 50 cm ponad poziom zalewanej ścieżki.
Fundament z bloczków ma sporo zalet - główna to koszt - niski, ale też separacja od podłoża ma znaczenie przy wilgotnych glebach.
Mały, lekki domek jak mój, nie wymaga niczego więcej. Większy może jednak wymagać fundamentu, kotwiczenia.
Dziękuję! :)
UsuńStrumyki się osuszą, to co daje radę zostaw, obserwować, dosadzać lubiące wodę, ale nic na siłę. Jest pięknie jak jest.
OdpowiedzUsuńZawsze zachwycona.
Ja raczej jak widać raczej natury nie zwalczam ;-) Na siłę? To nie ja. Ja hołubię każdy kwiatek, a moje nasadzenia idą powoli, bo własnie staram się zrozumieć środowisko. Moje ogrody to powolna praca uczenia się na błędach, ciągła obserwacja, ciężka praca u podstaw.
UsuńDziękuję za zachwyt, nie calkiem zasłużony, ale dodaje skrzydełek ;-)))