Te wiosenne i słoneczne godziny wpędziły mnie w nerwowy stan i już bym jechała pracować w Borkowie. Wiem, że to pogodowe zawirowania i zmyłki. Na wiosnę trzeba poczekać. Cierpliwie.
Cierpliwie?
No to akurat nie jest moja cecha. U mnie od zawsze było - co masz zrobić jutro, zrób dziś - tyle że akurat w przypadku prac ogrodowych to nie zawsze trafiona koncepcja.
No to siedzę przy komputerze i rozmaite zakupy robię ;-) by chociaż tak być bliżej Borkowa. Jeździć tam też nie za bardzo jest sens częściej niż 2 razy w miesiącu. Pewnie zrobię sobie Borkowe Walentynki w czwartek, jeśli tylko uda się wyjechać z oblężonej stolicy. Oblężonej z powodu szczytu na szczycie, alertów, ochrony, alarmów, etc.....
Dzisiaj przyjechał jeden z moich zakupów
Trochę bez sensu wygląda w mieszkaniu ;-)
W czwartek postawią koneweczkę na docelowym stanowisku w Borkowie.
Nie jestem tutaj wyjątkowo oryginalna, ale konewka w wiejskim ogrodzie musi być. Do tego ta ma nieco inny fason, a i solidna niemiecka robota. Sprzęt na pokolenia. Blacha jak na czołg, ale świetnie wyważona, w rękach leciutka.
Zamówiłam nowe meble na taras, bo te z poprzedniego roku jednak zbyt fajnie pasują w chacie wewnątrz.
Meble pokażę, jak już będą stały w Borkowie. Producent, a właściwie rzemieślnik ten sam, tylko model stołu inny.
A za oknem wiatr i deszcz ze śniegiem :-(
Lepiej się nie podniecać. Pamiętam takie "wiosny", po których wracała zima i to z przytupem:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w pamięci zim i wiosen to ja akurat mam przewagę ;-))))
UsuńTylko weź powiedz to hiacyntom, co z ziemi u mnie w stolicy wyłażą, bzom co mają pąki, że o różach nie wspomnę. Mam drugi ogród w stolicy, a tam wiosna szaleje ;-)
Nie ta Wiosna, nie ta Wiosna, OMG, ale mamy wysyp :-(