Wszystko w naszym życiu zależy jednak od tego łutu szczęścia, zbiegu okoliczności, albo po prostu życzliwego urzędnika. Po przegranym pierwszym podejściu do legalizacji mojej dziury w ziemi, czekałam z coraz większym niepokojem na efekty kolejnego.
Jakież było moje zdumienie, kiedy zamiast dostać kolejną odmowę i zacząć znowu zbierać kolejne dokumenty, dowiedziałam się od bardzo miłej Pani, że wystarczy dosłać uzupełnienie złożonego zgłoszenia i już wkrótce będę mogła kopać!
Do tego odezwał się Borkowy sąsiad oferując wszelką pomoc w zagospodarowywaniu działki. A że dokonał już u siebie cudów i ma rancho jak z bajki, pomoc człowieka z takim talentem i doświadczeniem będzie na pewno sporym ułatwieniem.
A zatem maj będzie raczej przełomowy w rozwoju mojego Borkowego siedliska. Drewno z tartaku zamówione. Staw i ogrodzenie to plan minimum.
Na razie rozmnażam na Młocinach Mozgę trzcinowatą. Na początek do umocnienie i obsadzenia brzegów stawu będzie idealna. A ja nie będę już musiała tak pilnować tej rabaty, by Mozga z niej nie uciekła na cały ogród.
Kanny dopiero co posadzone, za rok będę ich miała tyle, że i dla Borkowa starczy. Bo są też tutaj
Te dwie działki wcale nie są takim zły pomysłem. Bez doświadczenia w zagospodarowaniu Młocińskiej działki, chyba nie wiedziałabym jak nawet zacząć w Borkowie, a tak to jednak już będzie mój drugi ogród.
Krysiu, skoro porzucasz nas na zb to tutaj z chęcią i wielką ciekawością będę Ci kibicować w zmaganiu się z naturą: bardzo ambitne zadanie, ale poradzisz sobie, wszak jesteś "twarda baba" :)
OdpowiedzUsuńAnia-lobelie2
Witaj Aniu tutaj! Jak miło. ZB nie porzucam na zawsze, ale jak zacznę 'front robót' ;-) czasu będzie za mało na tyle pisania. Czasem zajrzę do Was i zapraszam do mnie tutaj, gdzie będę dokumentować moje porażki, ale mam nadzieję z czasem tez sukcesy w tym zmaganiu z natura.
Usuń