niedziela, 10 sierpnia 2014

Malowanie płotu

A raczej przygotowania do malowania płotu. I jeszcze nie tyle malowania, co zabezpieczania drewna, by przetrwało nieco dłużej, bo przecież wiadomo, że drewno wieczne nie jest. To nie beton. Na szczęście.

Jak widać na moich ostatnich zdjęciach drewno już atakuje sinica, czas najwyższy nasączyć je jakąś chemia. No nie ma wyjścia.


Pomimo początkowej decyzji o bezbarwnym preparacie, zaczęłam się zastanawiać nad jakimś kolorem. Palisander już mi obrzydł, wszyscy dookoła malują wszystko w tym kolorze. Poza tym nie pasuje do samej idei prostego, farmerskiego płotu.

Postanowiłam kupić małą puszkę drewnochronu w kolorze niemal naturalnym, bo sosnowym i sprawdzić, czy to, co pokazują w sklepach na próbkach, ma się jakoś do rzeczywistości. Mała puszka - mały koszt, a przynajmniej mam pewność, jaki będzie efekt.

Wczoraj wieczorem pomalowałam kawałek deski zabranej w tym celu z działki. 

No efekt moi zdaniem ....



okropny! 

Oczywiście uzyskany kolor nijak się ma do tego pokazywanego na próbkach w sklepie. Jakaś paskudna żółć, kompletnie nienaturalny kolor. A zatem sprawa jasna, pozostaje jedynie bezbarwny impregnat. W środę, albo czwartek maluję.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz