Plan by być dzisiaj w Borkowie i sadzić rośliny wodne pokrzyżowała pogoda i fakt, że rośliny dotarły dopiero po południu. Akurat nawet słońce wyszło i przez moment zastanawiałam się czy nie wskoczyć do samochodu i nie jechać, ale zrezygnowałam. Zwykle jestem na wsi od rana, najpóźniej o 11.00, wtedy mam długi dzień przed sobą i sporo mogę zdziałać. Jechać na parę godzin to prostu szkoda paliwa.
Rozpakowałam więc rośliny, zabezpieczyłam by mogły spokojnie poczekać do jutra i tylko porobiłam im zdjęcia, bo okazy przyjechały wspaniałe.
Róża błotna
Mięta wodna
Lilia wodna, Nymphea Attraction. Moja pierwsza lilia wodna. Zobaczymy jak ja się spisze przy jej hodowli. Sadzonka duża z fajnymi odnogami i liśćmi.
A ma wyglądać tak:
Tarczownica tarczowata i jej skiełkowane kłącza. Kłącza duże silne i bardzo żywe. Czasem kłącza przychodzą suche i wtedy mogą nie wystawić tych zielonych kłów.
Trochę inny niż w szkółkach, z których kupowałam rośliny dotychczas sposób pakowania i zabezpieczania roślin. Są wyjmowane z doniczek i umieszczane w plastikowych woreczkach, albo na styropianowych tackach, a potem pakowane w gazety. Jak widać po zdjęciach zabezpieczenie bardzo dobre, a takie miękkie pakiety łatwiej spakować w pudle.
Róża błotna to docelowo duży krzew i jako jedyna wśród róż zniesie nawet zalewanie. Muszę pamiętać sadząc te moje sadzoneczki, że one kiedyś mają być krzewami o sporych rozmiarach.
Mięta wodna to czyściciel stawu i już dawno powinnam ją mieć. A tarczownica urzekła mnie wielkimi liśćmi. Bardzo lubię konkretne rośliny o dużych, ładnych liściach. Mam rodgersje na Młocinach. Są bajecznie piękne, szczególnie jak kwitną. Teraz mam nadzieję dochować się 'plantacji' tarczownicy, bo ona pięknie się rozrasta.
To zdjęcie ze sklepu Sadzawka, w którym kupiłam te wodne rośliny.
Byłoby wspaniale, gdyby brzegi moich suchych strumieni mogły tak wyglądać.
Niebo znowu czarne, dobrze że jednak nie skusiłam się na wyprawę na wieś dzisiaj. Jutro też jest dzień ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz