środa, 9 marca 2016

Walka z glonami

Tak jak zapowiadałam wcześniej dzisiaj zaplanowałam czyszczenie stawu. Z glonów, gnijących roślin, rogatka, tak by staw odzyskał wygląd i zanim zrobi się ciepło i wszystko zacznie rosnąć, był gotowy na nowy sezon.

Do specjalnego stroju, czyli woderów, które już pokazywałam, wyposażyłam się w najlepszy pod słońcem przyrząd do zbierania glonów


Tak, tak, to jest durszlak czyli cedzak do makaronu z dopasowanym drążkiem. Nie mój wynalazek, tylko Pana Bieleckiego i chwała mu za to, bo sprzęt okazał się rewelacyjny do poławiania glonów.


Jeszcze rękawice do ramion


i rozpoczęłam połów. Po godzinie staw wyglądał tak



A po 4 godzinach tak





A tu rokitnik przeniesiony z Młocin.


Brakowało tylko słońca, woda lodowata, mam nadzieję, że mnie nie pokręci, bo jednak stałam w tej wodzie po pas całkiem długo. Wprawdzie wodery i ciepłe ubranko pod spodem chroniło przed zimnem, jednak woda o temperaturze paru stopni dawała się we znaki.

Woda sporo opadła, rozlewisk już nie ma, jeszcze tylko mały odcinek ścieżki pod wodą.


Moje 'suche' strumienie pełne wody



Wyczyściłam plażę z kretowisk

 
Wycięłam trawy nad brzegiem, wybrałam gnijące rośliny, jeszcze tylko w jednym miejscu sterczą suche trawy, ale już nie dałam rady. Z zimna i zmęczenie ledwie dojechałam do domu. Jestem zadowolona z dzisiejszego dnia - plan zrealizowany.

Pozostaje otwarte pytanie - czy jak przyjadę za tydzień staw znowu będzie cały w glonach? Obawiam się, że walki z glonami jeszcze nie skończyłam, ale zamierza odławiać je tak długo, aż je pokonam. Zobaczymy ;-)


4 komentarze:

  1. Gratuluję Krysiu czystego stawu, podziwiam wchodzenia do stawu przy tak niskiej temperaturze. Czy wodery są termiczne? Ja mam takie buty gumowe po naszemu gumiaki, w których nie marzną nogi nawet przy temperaturze minus 30 stopni. Wykonane są nie z gumy ale z pianki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ! Nie miałam wyboru, nie mogłam patrzeć na ten bałagan w stawie, a jak by się zrobiło ciepło, to nie wiem co by z tym stawem było. Nie wiem, czy wodery są termiczne, ale to nie jest guma tylko takie miękkie, dość grube tworzywo. Do tego są na tyle duże, że mogę do środka założyć ciepłe ubranko i w sumie to nie czuję na ciele temperatury wody. Minęło parę dni, nawet kataru nie mam, więc chyba jestem odporna na zimno ;-)
      Krysiu, może załóż swojego bloga ogrodowego. Na pewno robisz zdjęcia, to taka fajna pamiątka.

      Usuń
  2. Wnioskuję, że wodery wykonano z podobnego materiału jak moje buty gumowe. Zimą nawet czułam w nich zbyt ciepło w nogi.
    Mój blog ogrodowy to by mnie się nawet podobało.
    Jeszcze nie dojrzałam do niego. Ale już w mojej głowie zaiskrzyło.
    Twój Borków kusi mnie na właśnie taką własną działkę. Ale już wiem, ze gdybym kupowała to pewnie córce budowlaną. Ja już taka jestem. Ale jeżeli dojdzie do likwidacji naszego ROD to kto wie.
    Wyznam po raz pierwszy publicznie, że mam własne 2,5 ha ale jest trochę za daleko i nie korzystam z tego. Kupiłam około 20 lat temu na potrzeby ubezpieczenia. Zawsze marzył mnie się tam las. Ale pewna jestem, że pokradną na choinki.
    Zachwycam się natomiast Twoim Krysiu Borkowem i jakoś daje mi to radość. Lubię cieszyć się czyimś szczęściem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, jak pięknie napisałaś! Mamy wiele wspólnego, tym bardziej mi miło, że bywasz u mnie. Na własny blog nie ma co czekać. Zaczynaj, to łatwe tu w Google, zobaczysz, że bez problemu sobie poradzisz. Będę mogła Cię odwiedzać, zobaczyć Twój ogród. Ja kupiłam Borków, właśnie dlatego, że grozi nam likwidacja ROD. W planie ma tu być osiedle :-(
      Twoje 2,5 ha pewnie już zarosło samosiejkami, jeśli nic tam nie robisz i masz las ;-)

      A o tym 'czyimś szczęściu' to naprawdę ładne. Ja też nikomu niczego nie zazdroszczę i zawsze się cieszę, jak widzę szczęście drugich osób.

      Czekam na twojego bloga !

      Usuń