czwartek, 3 marca 2016

Bobrowe rozlewisko

A jednak.

Jednak pojechałam i jednak rozlewisko. Wahałam się jeszcze wczoraj, czy jechać, ale popatrzyłam na pogodę w marcu i doszłam do wniosku, że nie ma co czekać. I to była bardzo dobra decyzja. Dzień był przepiękny, słoneczny, bardzo ciepły. 

A drugie 'a jednak' to niestety woda wszędzie. No może nie wszędzie, ale jednak po ostatnich opadach staw wylał nieco na łąkę, a ścieżki zamieniły się w strumyki.




Do tego na powierzchni stawu kolorowo, ale to mnie nie cieszy. Nie wiem tylko do końca, co to jest, glony czy nadal sinice. Muszę poszukać wiedzy na ten temat, a także jak się z tym uporać.


Rozlewiska znikną po pary dniach słonecznej pogody i wcale mnie ten widok nie martwi, a nawet bardzo mi się podoba.



Wstępnie oczyściłam staw, ale chyba za radą sąsiada wpuszczę tu ze 2 amury, to może zjedzą zielsko. Z ogniska na mokradłach zrezygnowałam. Zrezygnowałam też z prostowania płotu, bo umówiłam się z moją wspaniałą ekipą od stawiania płotu na naprawę, jak tylko drewniane kliny zamówione już w tartaku będą gotowe. Każdy słupek zostanie dwustronnie zaklinowany w gruncie, nie ma szans by się ruszył.



Wszystkie posadzone dotąd rośliny mają się dobrze, głogi przycięłam.


Tawułki też, ale mniej ostro.


Na skarpie jeszcze bałagan, ale trochę wygrabiłam, podcięłam trawy, oczyściłam rdest i sit. 


A wkoło wieś sielska...


Pogadałam z sąsiadami, połaziłam po polach i kiedy w cudnie rozmarzonym nastroju dotarłam do samochodu, na telefonie miałam 7 nieodebranych połączeń.

Taki szybki powrót do rzeczywistości, a przecież jestem wolną emerytką ;-)
I jeszcze a'propos emerytury - marzec to i waloryzacja, więc dzisiaj moja emerytura wzrosła o 5 złotych i 60 groszy!




2 komentarze:

  1. Bardzo malowniczo wyglądają te rozlewiska, ale jednak nie zazdroszczę. Bo chyba o ogród wodny nie chodził Ci po głowie. ale takie są uroki łąk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, ani wodny, ani inny ogród tu nigdy nie powstanie. Siła natury tutaj jest taka, że ograniczam się do nadania temu wszystkiemu jedynie jakiegoś kształtu, by powstało miejsce już nie kompletnie dzikie, ale nadal całkowicie naturalne. Z naturą nie wygram, ale nieco ją okiełznam ;-) Woda w większości czasu płynie tam, gdzie ma płynąć. W planach jeszcze odprowadzenie wody do strumienia i wtedy powstanie ciek wodny, dzięki któremu rozlewisk nie będzie. W tym zmaganiu z naturą, w tym wyzwaniu znajduję przeogromną przyjemność pomimo trudu i mało spektakularnych efektów. A miejsce jest dla mnie tak piękne, że nie że tak długo, jak tylko będę dawała radę, będę tu działać razem z siłami przyrody.

      Usuń