środa, 6 lipca 2016

Stary ul

Zawsze chciałam mieć stary ul. 

Nie umiem hodować pszczół, ale stare ule nie muszą przecież być tylko dla pszczół i miodu, mogą też być ozdobą, szczególnie jeśli wpisują się w otoczenie tak, jak ten ul u mnie. W dodatku to niesamowity prezent, który trafia do mnie w najbardziej niezwykłym momencie.


Stanął sobie pod jarzębinami. Kiedyś, kiedy będą to duże drzewka powinny wspaniale skomponować się z moim cudnym ulem.


Jest piękny. Przyjechał do mnie aż z Roztocza. Jestem zachwycona nowym elementem mojego wiejskiego zakątka. Ofiarodawcom wielkie podziękowanie za wyszukanie i dowiezienie na miejsce do mnie, do tej Borkowej głuszy.


Ale zanim przyjechał ul i zaświeciło słońce, pogoda szalała. Grzało, padało, wiało, momentami porywy wiatru aż huczały w drzewach nad strumykiem. Zawsze boję się o te drzewa przy tych huraganowych wichrach, są stare i jedno z nich ma wyraźnie chorą część. A są takim pięknym zwieńczeniem tego widoku. 




Nie ma kosza obok pęcherznic. Nie ma, bo pomimo tego że jest wypełniony kamieniami, leży sobie za ławeczką zdmuchnięty przez wiatr.




A jeszcze wcześniej było czyszczenie stawu z moczarki, a potem podziwianie, jaki już czysty.



Było też kolejne koszenie, dzięki czemu widać moje krzewy na skarpie.






 Lato na łące to cudne lato, ale też niezwykle pracowite lato. Żywioł natury w apogeum, wszystko zarasta w błyskawicznym tempie, nie wiem jak dałabym radę bez mojej kosy.

A z ciekawostek w mojej głuszy - mam dzikie koty wokół, tylko jeszcze nie wiem czy mieszkają u mnie i czy to jest jakiś problem. Małe kotki śmigały dzisiaj parokrotnie przez działkę, a pióra - pozostałość po wielkim ptaku - to chyba efekt kociego polowania. Pewności nie mam.

6 komentarzy:

  1. Byłam, pozazdrościłam. Wycinasz wszystkie trawy? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi i dziękuję. Z trawami eksperymentuję. Szukam rozwiązania, by trawy nie zagłuszały, przytłaczały wszystkiego, ale tez by je mieć. Koszę fragmentami, wybieram trawy zbyt piękne, by je wyciąć, tak jak ta ściana na skarpie, czy kępy przy 'plaży'. Na pewno zawsze będzie u mnie taka całkowicie dzika część, koszona raz w roku. To wspaniałe mieć takie pole doświadczalne ;-)

      Usuń
  2. Ależ cudne tereny! Coś pięknego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i dobre słowa. Tak, uroda tego miejsca spowodowała, że mam tę łąkę cudną i zmagam się z naturą, by zmienić nie zmieniając za bardzo. Zapraszam i pozdrawiam :-)

      Usuń
  3. Pani Krysiu, czytam Pani blog pierwszy raz i jestem pod wielkim wrażeniem😊 Stworzyła sobie Pani prywatny raj! Czytam również Pani Zapiski z Afryki. Jest Pani wyjątkową osobą. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno - jeśli mogę - jakoś tak się przyjęło, że w necie, a już na ogrodowych blogach tym bardziej, wszyscy jesteśmy dobrymi znajomymi;-)
      Dziękuję za czytanie i komentarz. Miejsce stworzyła natura, ja je tylko sobie przywłaszczyłam;-)
      A Afryka to stare dzieje, jednak niezapomniane. Wywarły ogromny wpływ na moje życie i na życie mojego syna. Borków to namiastka tego kontaktu z naturą, jaki miałam w tym afrykańskim świecie.
      Jeszcze raz dziękuję za odwiedziny, bardzo pozdrawiam i zapraszam.

      Usuń