środa, 21 września 2016

Bobry w akcji i ostatnie koszenie

Mój rytm życia wraca do normy, a zatem jak środa to Borków. Wprawdzie zimno i szarawo, ale na ostatnie koszenie ok. 500 mkw wysokiej trawy to pogoda idealna.

Jak zwykle kiedy już otworzę Borkową bramę ruszam na obchód włości ;-) Minęły dwa tygodnie, ciekawa jestem zmian. To co zauważam od razu to znowu zalane łąki sąsiada. 


Jestem w wysokich gumiaczkach, więc ruszam na poszukiwanie przyczyny potopu, bo domyślam się, że to znowu dzieło bobrów. No i jest piękna tama.




To także mój strumień, ale na szczęście bobry  uznały, że zrobią tamę za moja działką. Całe rozlewisko mnie omija, co widać na zdjęciach Borkowa zrobionych od strony 'zalanego' ;-) sąsiada.



Przy okazji widok na Bobrowy Borków z innej perspektywy i jeszcze byczek sąsiada




Po tych ekscytujących eksploracjach czas było wrócić do planu na dzisiaj, czyli koszenia. Nie ukrywam tego, że koszenie, żadne koszenie, czy to małą elektryczną kosiareczką na Młocinach, czy moją wspaniałą kosa spalinową tutaj, to jest dla mnie męka. Może to kwestia hałasu? Wyboru nie ma, kosić trzeba.

A to zadanie na dzisiaj.


Moja piękna żwirowa ścieżka zarosła trawskiem, poza skoszeniem, czeka mnie wymiana maty na ścieżkach, tak jak w suchych strumieniach.

 
Trzy godziny, trzy zbiorniczki paliwa, nie wiem ile potu, ale łąka skoszona!



Wreszcie widać mój kochany płotek od strony strumienia


Sił na więcej zabrakło. Grabienie i sprzątanie za tydzień.

I jak zwykle pożegnalne widoczki.






2 komentarze:

  1. Brawo! Kawał dobrej roboty! :) A i byczek miał pewnie miłą rozrywkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze żeby bobry uciekły, mieszkańcy wioski byliby szczęśliwi. Jakoś nie kochają bobrów tutaj ;-)

      Usuń