piątek, 6 czerwca 2014

Pierwsza noc w Borkowie

Wczoraj korzystając z obecności sąsiada odważyłam się nocować na wsi. Nie mam tam jeszcze gdzie nocować, ale przecież noc w samochodzie tez może być udana.

Oszczędność na paliwie, dwa dni do pracy na działce, a że sąsiad z dużym samochodem też był, to przy jego pomocy wykonaliśmy masę ciężkich prac.

Oto sąsiad ze swoimi 'zabawkami' ;-)


W pierwszej kolejności przyczepką doczepioną do 'bestii' nazwoziliśmy piasku od drugiego sąsiada, by zasypać dół, jaki się zrobił na podjeździe. Miał tam być przedogródek. Tak to wyglądało zaraz  po zrobieniu podjazdu 



Niestety, już następnego dnia zamiast czarnej ziemi było bajoro. Grunt akurat w tym miejscu lekko opada i zaczęła gromadzić się tu woda.

Podsypaliśmy piachu, a potem była wyprawa po tonę żwiru, przyczepka wytrzymała, my też i oto po południu podjazd wyglądał tak

Widać jeszcze różnicę w kolorze, bo żwir tu mokry, ale za to równo i bajora nie ma. Później posadzę rośliny wzdłuż płotu, tylko teraz muszę go pomalować drewnochronem. Tym razem będzie bezbarwny, by zachować kolor drewna.

Pod wieczór jeszcze wyprawa - z duszą na ramieniu - na bagna i pierwsze pałki rosną. Pan Marek z niemal narażeniem życia kopał te wcale nie łatwe do wykopania rośliny, tylko z racji stanu moich rąk, żadne zdjęcia nie powstały. Byłam brudna jak diabeł, bo niemal cała czarna.

Po drodze zaś takie widoki



A wieczorem takie




Samochód za płotem czeka na mój powrót. 


 Pierwsza w życiu noc w samochodzie okazała się nad wyraz przyjemna, tylko rano o piątej słońce nie dało spać.

Po porannej kawie u sąsiada, kolejna wyprawa po rośliny i długie obsadzanie brzegów.




Spory bałagan nadal, ale rośnie już sporo tataraku, pałki, situ, traw rozmaitych, więc myślę, że pod koniec lata staw już będzie miał jaki taki wygląd.

Oczywiście mnóstwo jeszcze mojej pracy nad czyszczeniem stawu i dalszym obsadzaniem brzegów będzie tu potrzebne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz