piątek, 24 kwietnia 2015

Mały zawód :-(

Miałam dzisiaj mieć dostarczony mostek. Firma najpierw potwierdziła dostawę na dzisiaj, a po pół godzinie odwołała. W ten sposób we wtorek dopiero, bo w poniedziałek jestem w pracy, zobaczę to dzieło stolarzy z Malborka. Do tego na wtorek umówiona jest też jest dostawa szarogłazu, więc dzień będzie intensywny. Szarogłaz będzie nad stawem i w drugim suchym strumieniu.

Do Borkowa jednak pojechałam, bo i tak jest tam co robić, a poza tym już nastawiłam się na dzień na wsi, a na Młocinach poza podlewaniem wiele pracy nie ma. Do tego w samochodzie czekał wykopany wczoraj na Młocinach berberys, któremu zrobiło się za ciasno na berberysowej. I od posadzenia go na skarpie zaczęłam prace w Borkowie. Zdjęcie zrobiłam dopiero, jak słońce zachodziło, stąd cień ogrodzenia, ale i tak widać, że rośnie.


Kolejna praca zaplanowana na dzisiaj to było przygotowanie drugiego suchego strumienia. Ten jest znacznie większy i będzie służył zbieraniu wody ze stawu, kiedy jego poziom znacznie się podwyższy.

Wyścieliłam cały obszar czarną matą, ułożyłam trochę kamieni, głownie by wiatr maty nie porwał. Jest przypięta szpilami do ziemi, ale porywy wiatru są naprawdę nadal silne. Główne prace 'kompozycyjne' będą jednak we wtorek, jak przywiozą łupek.


Miejsce na mostek widać wyraźnie, a kiedy wały nad strumieniem obrosną trawą będzie nieco ładniej. Na razie trawa, bo nie mam ani sił, ani środków, by obsadzić te wały roślinami w tym roku. Priorytetem jest skarpa nad stawem.


Tawułki podrosły!


Potem jeszcze wyczyściłam staw z nadmiaru roślin - moczarka się pojawiła nie wiem skąd! Usunęłam skrzyp z plaży, zagrabiłam podjazd, a wszystko to w w dzisiejszym pełnym słońcu. W efekcie skóra już mnie piecze a jutro będę czerwona jak Indianka.Tak się opalam ;-) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz