piątek, 24 marca 2017

I znowu nie jadę do Borkowa :-(


Od 8 marca w każdy kolejny wolny dzień planuję jechać, ale zmieniam plany za każdym razem, z powodu ciągłego deszczu. 

Woda nadal wysoko, dojazd nie skończony, roboty wprawdzie zaawansowane, ale rozsądek nakazuje poczekać. Poza tym - tak jak pisałam w tym blogu  - Pan Karol, wykonawca prac drogowych,  wręcz zakazał mi oglądać nieskończone prace.

A Pan Karol ma doświadczenie z tymi terenami, bo akurat jest stąd. Wiedza o gruntach, na których się pracuje ciężkim sprzętem, to na pewno dodatkowa gwarancja.
Dodam, że w rozmowie o moim ceglanym podjeździe, nagle uświadomiłam sobie, że czerwone drogi są mi przecież niezwykle bliskie. To przecież wszystkie afrykańskie ścieżki moich nigeryjskich lat, laterytowa ziemia o czerwonym zabarwieniu z powodu tlenków żelaza.

Teraz więc czekam i tylko oglądam zdjęcia, co mi sąsiad dobry co parę dni przysyła. Dzięki niemu jestem w Borkowie, chociaż mnie nie ma ;-)

To zdjęcie z 17 marca


Woda akurat opadła, teraz znowu są rozlewiska.

Muszę czekać, ale dzisiaj ma być koniec robót. Przecież chyba się doczekam :-)



2 komentarze:

  1. Widać super postępy. Gratuluję. Pozdrawiam serdecznie. Robert

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Postępy są powolne, bo to praca własnych rąk i fundusze znikome, ale nie narzekam :-)

      Usuń