Wróciłam z Borkowa z poczuciem strasznego nieszczęścia. Dotąd moje ogrodowe poczynania raczej mi się mniej lub więcej udawały. Do czasu. Decyzja o utwardzeniu podjazdu gruzem ceglanym to była chyba najgorsza możliwa decyzja.
Zmasakrowałam krajobraz bardziej niż dziki i teraz nie mam pojęcia, jak z tego wybrnąć. To co zobaczyłam po podjechaniu pod moja ukochana bramę, było jak koszmarny sen. Wykonawca po prostu mnie oszukał i zamiast drobnego i czystego gruzu ceglanego niskiej frakcji, zwiózł mi pod działkę śmiecie budowlane. Kawałki cegieł wielkości kilkunastu centymetrów, całe cegły, kafelki, szkło, drewno, śmiecie rozmaite, to wszystko wprasowane w miał ceglany znajduje się na moim podjeździe.
Bardzo źle to wygląda. Teraz wykonawca ma to czyścić, usunąć te wszystkie śmiecie, ale i tak już nie będzie tak jak było. Nie wiem co z tym zrobić :-(
Do tego staw znowu w glonach
Przyznam, że niemal nic nie zrobiłam, bo straciłam całą przyjemność bycia w Borkowie.
Spokojnie, spokojnie. Nie martw się. Co prawda, gdy przeczytałam o powstającej ceglanej drodze, właśnie taką rzeczywistość przewidywałam, ale pomyślałam sobie, że może, może, kto wie i pisać się nie ośmieliłam. A jednak. Teraz tak. Nie rozpaczaj, natura zrobi swoje. Po jakimś tam sprzątnięciu ubije się, pozarasta, wygładzi i na końcu wtopi w otoczenie. Wierz mi, miałam taka drogę dojazdową do domu. Gmina nam zafundowała. Teraz jest asfalt, ale to inna historia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Gaju! Przede wszystkim wielkie podziękowanie za Twoją szczerość i umiejetność powiedzenia komuś prawdy. Bo czytają mnie w tej chwili setki (dosłownie!) osób, tylko przez delikatność pewnie, nikt słowa nie napisze. A mnie taka prawda jak Twoja jest bardzo potrzebna, bo ja muszę podjąć decyzję co z tym dalej zrobić. O 4 nad ranem przeczytałam Twój komentarz i jest decyzja, o czym zaraz napiszę.
UsuńBardzo mi pomogłaś :-) Dziękuję.