piątek, 31 marca 2017

Będzie kamień, będzie dom :-)


Co za cudny dzień!

Pod każdym względem, bo spędzony na ciężkiej pracy w Borkowie, bo odzyskałam radość z bycia tamże, bo staw jest czysty, bo będzie podjazd w kamieniu, bo będzie domek. No tyle szczęścia naraz, że aż sama ledwo w to wierzę.

Bo tak to już jest, że mamy trudne chwile, a potem głowa do góry i do roboty. 

Przecież się nie poddam, to nie leży w moim charakterze. 

Będę naprawiać własne błędy aż do skutku. Tylko że to chwilę potrwa, bo wykonawca niesłowny, do dzisiaj znowu nic nie zrobił na podjeździe, ale pieniędzy nie zobaczy, aż będzie dobrze.  Wiem, że z tym kamieniem będzie super, tylko moja kieszeń ucierpi na tym nieźle. Na szczęście syn wesprze finansowo i jakoś to będzie :-)

Zatem podjazdu nie fotografuję (i prawie na niego nie patrzę), aż będzie tak, jak być powinno.

Za to fotografuję staw, bo znowu śliczny :-) Po całym dniu pracy staw wyczyszczony z obumarłych po zimie roślin i do tego okazało się, że glony są tylko na powierzchni, na tych roślinach właśnie. Woda w stawie kryształowa!'


A ta brzoza w kadrze na samym przodzie, to posadzona dwa lata temu jako kilkunasto centymetrowa sadzonka. Pięknie rośnie. Sadze drzewa, posadziłam 5 brzóz, 4 dęby, 2 graby, 5 czarnych olsz, 4 jarzębiny i mam zamiar teraz zrobić sobie świerkowy lasek. Te posadzone wszystkie rosną. 

A co do prac dzisiejszych - wygrabiłam brzegi stawu na kawałku, powyrywałam suche trawy, trochę wygrabiłam trawy w tej części, ale nadal duuuuużo pracy przede mną




Plaża na razie nie zarasta, ale to kwestia czasu, bo wkrótce pojawi się skrzyp.


Suchy strumień bez śladu roślin. Może jednak nowa mata działa? Tylko brzegi muszę wyczyścić.


A tu mój wodowskaz - kamień ledwie widoczny, a zwykle w lecie cały jest na wierzchu. Woda gruntowa nadal bardzo wysoko, ale ścieżki już suche.


Borków to ciężka praca, ale to własnie lubię. Nie szukam plaż do wypoczynku, nie mam ochoty na podróże, nic nie sprawia mi większej radości, niż taki właśnie dzień jak dzisiaj, spędzony na na prawdę ciężkiej pracy, kiedy potem mogę patrzeć z satysfakcja - oto mój staw znowu lśni!

Może to kwestia tego, że przez ponad 40 lat żyłam tak intensywnie, że teraz ucieczka od wszystkiego, do tej mojej głuszy jest mi potrzebna najbardziej?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz