środa, 19 lipca 2017

Spontanicznie


Czyli bez planu ;-)

To u mnie ostatnio rzadkość, niestety. Dwa ogrody, dom, praca, życie... Ale że są wakacje, to wczoraj, ot tak, zebrałam co potrzebne i późnym popołudniem hyc do Borkowa!

Zwykle ruszam rano, by wykorzystać dzień na prace wśród traw, ale wczoraj, po prostu chciałam spędzić wieczór w moim domu nr 2.  No i się udało! Wspaniała kolacja wśród traw. Całkowity relaks w ciszy szumiącego owsa ;-)


To za płotem. Owies na granicy z ostem i  nawłocią na coraz rzadziej uprawianych pasach pól. Mnie widok żółtych kwiatów nawłoci nie przeszkadza - wygląda to nawet malowniczo jak zakwitną jesienią -  ale znam jej ekspansywność i rozumiem, że trudno ją lubić. Jednocześnie to roślina miododajna i lecznicza.




W komplecie do nawłoci mój sąsiad rolnik ma chabry ;-)
Teraz są i u mnie, ale to akurat cieszy mnie niepomiernie!


No i mam takie cudo za płotem



Ma wysokość ponad metr, jest to w sumie spory krzew. 

Edit 20 lipca:
Dzięki autorce komentarza wiem, że to Wierzbownica kosmata, a z ulubionego bloga - Chwile zaChwycone dodaję opis i niesamowite zdjęcia



A płot i reszta zarosły w skali, która woła o kosę. Niestety, w piątek pożegnanie traw i wszelkich chaszczy w tym sezonie :-( 




To było wczoraj. Dzisiejszy upalny dzień spędziłam w stawie ;-) Trudno o lepsze miejsce w tych temperaturach. Usunęłam nadmiar pałek,  nadmiar moczarki, traw i napatrzyłam się na żaby w każdej możliwie fazie rozwoju - z ogonami różnej długości, rozmaitych kształtów i kolorów.

Co za bogactwo natury!


7 komentarzy:

  1. Piękny czas :) nawet mimo tej nawłoci ;)
    Ta fioletowo-różowa piękność jest z rodziny wiesiołokowatych, dokładnie to Wierzbownica kosmata (Epilobium hirsutum L.) - też ją mamy na łąkach, jest całkiem, owszem owszem, dekoracyjna - może ją kiedyś zaproszę do ogródka? :) mamy już żółte wiesiołki - będzie się czuła jak u siebie ;)
    Miłego wypoczywania! :) (te kąpiele w stawie brzmią fantastycznie!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet podobna z kształtu kwiatów do Wiesiołka. Też go mam. Ja coraz bardziej lubię te proste rośliny - mam np. rutę ;-) Sporo trzykrotki w 3 kolorach, mam ochotę na więcej. Gratuluję wiedzy botanicznej.
      A w stawie to w sumie też była praca, ale jaka przyjemna!

      Usuń
  2. Pławisz się w stawie... Spełniasz moje marzenia. Pław się, kontempluj chwile, ciesz się, bo Ty to potrafisz, prawda? Mam pytanie - kto operuje kosą i jaka to kosa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Gaju, potrafię, bo moje długie życie nauczyło mnie, co jest naprawdę ważne i jak chronić każda dobrą chwilę.
      A staw ? To sobie wykop ;-))))) Przecież mojego też tu nie było.
      Kosa spalinowa Stihl, wystarczająco mocna by ciąć nawet krzewy. Operatorem kosy - a jakże ;-))) - jestem osobiście. Nikomu nie powierzę koszenia, bo jak jest coś ładnego, to kosa stop. Piszę o tym dzisiaj.

      Usuń
    2. Ja bym go wykopała, ale niski poziom wód gruntowych i spadek terenu gwarantuje mi "staw suchy". Słyszałaś o suchych strumieniach, miałabym pierwsza suchy staw, tylko po co?

      Usuń
    3. Niski poziom wód gruntowych to w sumie sama radość ;-) Ja wykopałam staw i własnie okresowo suche strumienie, by ten nadmiar wody względnie kontrolować. Udało się, mam wodę w zasadzie tylko tam gdzie miała być, ale wiosna w tym roku dała popalić - w końcu kwietnia, kiedy miałam stawiać domeczek, nie było jak dotrzeć do miejsca, gdzie miał stanąć. Udało się, a staw jest cudnym dodatkiem do tej mojej wiejskiej ostoi. Tylko pałkę muszę przetrzebić ;-)

      Usuń