piątek, 17 maja 2019

Fierletki, firletki, firletki to czas ;-)


Parafrazując moją niegdyś ulubioną piosenkę - Czas relaksu, relaksu, relaksu to czas... 

Lata temu, kiedy jeszcze z moim mężem słuchaliśmy tej śpiewanki marzyłam, by było takie miejsce, gdzie ten czas nastąpi. Życie podyktowało zupełnie inne scenariusze, ale dzisiaj siedząc na ganku chaty ozdobionej kwitnącą obielą, nuciłam sobie: to firletki, firletki, firletki to czas...

Sama, ale dałam radę.

A Borków pięknieje w kwiatach łąkowych. Kuklik zwisły szaleje, jest go masa także poza moją działką. Rozsiewam! 

A zatem kwiatowo, łąkowo





Woda wielka ;-)



A ta obiela pod gankiem jest zjawiskowa!




Basiu, zawilce są cudne! A Twój orlik zaraz zakwitnie.




Gaju, miałaś rację! Indyk wpisał się w busz.


Coś tam zrobiłam, ale chyba miałam leniwy dzień, słońce było, kwiaty pachną, łąki śpiewają, czas relaksu...

4 komentarze:

  1. Obiela imponująca!
    Z tą firletką poszarpaną mam sporo wspomnień z dzieciństwa, zawsze była wplatana w wianek z kwiatów łąkowych. Nazywaliśmy ją 'wstążeczką'. :)
    O zawilce się nie martwiłam, wiedziałam, że warunki im sprzyjać będą. Ciekawe, czy w tym roku zakwitną?
    A jak Ci rośnie rudbekia naga?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) A były z nią kłopoty i po posadzeniu w ubiegłym roku wcale nie zapowiadała się najlepiej. Wszystko rośnie, tylko powolutku, bo jednak zimno było, a ciepły dzień, to od wczoraj.
      Rudbekia naga posadzona w dwóch miejscach przyjęła się doskonale, jeszcze nie urosła, ale liście ma sztywne i zielone.
      Dęby chyba żyją, zając nie wrócił, tylko chyba wszystkie orszeliny wymarzły :-( Oj, ciężkie jest czasem życie ogrodnika.

      Usuń
  2. Kompletnie nie jestem kwiatkowy, ale firletki akurat znam. Tzn. znam takie miejsce na jednym z dopływów Biebrzy, gdzie w czerwcu występują w ilości hurtowej i muszę przyznać, że nawet na mnie robi to oszałamiające wrażenie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te hurtowe ilości są ważnie, bo ona pojedynczo, to taka delikatna raczej. I ta jej nazwa Lychnis flos-cuculi, równie cudna jak kwiat ;-)
      U mnie nie od razu było jej tyle, z każdym rokiem coraz więcej, podobnie jak kuklika.

      Usuń