piątek, 24 maja 2019

Borków pod wodą, trochę ;-)


To nie jest żaden kataklizm, jak ten na południu kraju. Tam mieszkańcy przeżywają naprawdę trudny czas. Bardzo im współczuję i mam nadzieję, że wspólnym wysiłkiem uda się zaradzić najgorszemu złu.

U mnie to tylko ścieżki zamienione w strumienie, a łąki pod wodą.






Na szczęście to żaden problem. Chata wysoko, a kamieniste ścieżki i suche strumienie od początku miały być takim 'terenem zalewowym'.

Tylko mała zmiana planów była konieczna, bo miało być drugie koszenie. Zrozumiałe, że go nie było. Było za to sadzenie nowych roślin, które dotarły wczoraj.


Tojeść orzęsiona, bodziszek oksfordzki i kolejne nachyłki. Ze szkółki Pietrzykowscy. Kupowałam tu pierwszy raz i jestem bardzo zadowolona. Bez plastikowych doniczek, owinięte grubo papierem, ładne silne sadzonki.


 Tu jeszcze w mojej kuchni w stołecznym domu, a tu już na rabatach


Dla tojeści to dobre warunki, ale dla bodziszka ? Nie jestem pewna, czy da radę, bo po ostatnich deszczach rabata przy bramie jest raczej bagnista. Obok inny bodziszek, od Basi i ten ma się dobrze, więc może nie będzie źle.


Nachyłki dołączyły do jednego posadzonego wcześniej. Tu im dobrze. bo na skarpie sporo piachu, gleba dość przepuszczalna, nie to co na rabacie przy bramie. Te badyle nad nimi to orszeliny, przemarzły, ale dają oznaki życia i może jednak coś z nich będzie.



Borków pod wodą też mi się podoba ;-)




Rabata przy bramie zakończona. Teraz to już tylko czekam, aż wszystko się rozrośnie, rozkwitnie, tak jak łubiny.




Irysy syberyjskie 'Kundel' w pąkach. Posadzone rok temu nie zakwitły, teraz będzie tego sporo.



Chyba biały?



Klon srebrzysty


Staw zakwitł, tzn. zakwitł rogatek, a ja dałabym wszystko za to, żeby go u mnie nie było. Jak widać są też znowu glony, a rogatek oblepiony glonami to żałosny widok. Czeka mnie znowu kilka godzin wyrywania,a i tak to walka z wiatrakami.


Ogrodnictwo w warunkach jakie mam w Borkowie to jest szkoła życia ;-)
Muszę dostosować się do tego, jakie środowisko mam i nawet nie próbować tego zmieniać, bo to walka skazana na przegraną.  W zgodzie z naturą i łatwiej, i skuteczniej ;-)

Przesadzona wiązówka obok podarowanej rudbekii nagiej, chociaż pewna nie jestem. Poczekam aż zakwitnie.


Reszta rabaty z głazami powoli się rozrasta. Czeka mnie jeszcze sporo i pracy i wydatków na dalsze rośliny.



Wyjątkowo żal mi było wracać, ale weekend u mnie jak zwykle w pracy. Za to od lipca wakacje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz