Miałam parę lat przerwy w sadzeniu jakichkolwiek cebulowych.
Wysiłek i koszty wkładane, by wiosną ogród był kolorowy, okazywały się coraz mniej owocne, a zanikanie kompletne krokusów, szafirków czy narcyzów doprowadziło do tego, że na parę lat przestałam nawet próbować.
Wprawdzie jakieś wiosenne kwitnienie było, w kilku miejscach co roku pojawiały się całkiem ładne kępy tulipanów i to mi wystarczało. To oczywiście jest opis sytuacji w warszawskim ogrodzie.
Parę dni temu dopadła mnie myśl, by sprawdzić jak cebulowe będą żyć w Borkowie, a wizja kolorowego wiosną wiejskiego ogrodu zaowocowała zakupem ponad setki cebulek, tulipanów głównie, choć i narcyzy też są.
Ja wiem, sto cebulek to nic na taki areał, ale od czegoś trzeba zacząć. Zobaczę jaki będzie efekt wiosną 2020 ;-) Chyba najbardziej cieszę się na te botaniczne maluchy. Turkestanica mają bardzo pozytywne opisy, takie z własnego doświadczenia. Mają nie tylko nie znikać, ale wręcz odwrotnie mnożyć się systematycznie, chociaż bez przesady.
Czarne tulipany Ronaldo miałam, w pierwszym roku były spektakularne, cudne duże i mocne okazy, ale w kolejnym był chyba z jeden i marniutki. Tak więc na wieloletnie cieszenie się tulipanami wcale się nie nastawiam.
Czarne tulipany Ronaldo miałam, w pierwszym roku były spektakularne, cudne duże i mocne okazy, ale w kolejnym był chyba z jeden i marniutki. Tak więc na wieloletnie cieszenie się tulipanami wcale się nie nastawiam.
Na razie cebule jeszcze nieposadzone. Byłam parokrotnie w ostatnim tygodniu, ale uznałam, że jest za ciepło, za sucho, poza tym są pilniejsze prace porządkowe póki sucho i w miarę ciepło. Z sadzeniem cebul poczekam do bardziej mokrej pogody.
Porządki w toku, strach czy zdążę, a tyle jeszcze chciałabym zrobić. A od listopadowego święta 11. raczej już koniec z ogrodem.
Obym jutro miała dobry dzień do pracy. Czasem po prostu dopada mnie leń :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz