Piękny tego roku październik zamiast cieszyć, wpędza mnie w jakieś dziwne rozterki, wątpliwości, rozważania o sensie zajmowania się ogrodem.
Praca katorżnicza, efektów niemal brak, zamiast ogrodu jakaś smętna łąka z marnymi roślinami tu i ówdzie, brak czasu by żyć, kolosalne koszty, no i po co to wszystko?
Może mi przejdzie, ale chwilowo całkiem poważnie zastanawiam się nad zmianą modelu życia na kolejne, ostatnie już lata. Czas dla mnie, znowu podróże, może nawet zmiana miejsca życia. Bo czy ja mam ochotę mieszkać w kraju o niemal białoruskim modelu demokracji? Demokracji?
A robota ogrodowa nie do przerobienia. Kolejny dzień porządków, końca nie widać, a tu deszczowy listopad za progiem. Już wiem, że wielu rzeczy nie zdołam zrobić, bo dzień za krótki, bo dojazd do Borkowa to drogowy koszmar, nie ma jednego prostego odcinka drogi, zakręty ronda, objazdy, wąsko, kręto, tiry ścinają łuki, kto próbował jechać odcinkiem Zakręt - Kołbiel, to wie, o czym piszę.
Kilka obrazków z wczoraj, ale wcale mnie nie cieszą.
To nie jest kokieteria czy tzw. fishing for compliements.
Potrzebuję nowej motywacji.
Jak ktoś widzi jakiś powód, by nadal to ciągnąc, to ja poproszę.
Hej, hej, hej, to ja - ogarnij się, jako i ja się ogarniam. Nie jesteś sama, ja też mam takie myśli. Sprzedać w cholerę, żyć zacząć, pozwiedzać. No i co z tego? Podróżować, nie lubię, żyję, mam się nieźle, czego jeszcze? Grabię tony liści i myślę sobie, co ja bym robiła, gdybym tego nie miała. Pomogło?
OdpowiedzUsuńNo ogarniam się ;-) Dziękuję za wsparcie, ale sama wiesz, że czasem to i dobre słowo nie pomaga. Nie w tym rzecz, że nie wiem co bym robiła, bo wiem. Rzecz w tym, że Borków jest dla mnie ważny, bardzo ważny, ale nie daję mi satysfakcji to co tam osiągnęłam dotąd. 5 lat to czas na powstanie wspaniałych ogrodów. Inni w rok maja więcej. Stąd frustracja i chęc rzucenia tego w ch.....
UsuńInni zapraszają firmę i mają ogród na pstryknięcie. Ale czy maja satysfakcję? Ty masz prawo ją mieć i miej, bo Twój ogród jest wspaniały.
UsuńChciałam, to mam ;-)))) Doprosiłam się pochwał ;-) Dziękuję, tego właśnie potrzebowałam. Bo tak naprawdę, to ja jestem całkiem dumna z tych moich wiejskich dokonań, chociaż wiem, że to trochę ogród inaczej. Trzeba znawcy, by dostrzegł to, co ja widzę. No ale czasem mam chwile zwątpienia, jak ostatnio. Bardzo dziękuje.
UsuńNie pocieszam, wiem, ze teraz jesteś zmęczona całorocznym dbaniem o ogród, ale poczekaj do wiosny, a zobaczysz. Ja też mam na razie wstręt do ogrodu- wiem jednak, że to jesienna sprawa. W lutym będzie mnie rwało do pracy w nim. I ciągle, na nowo, podziwiam Twój ogród przy łąkach:)
OdpowiedzUsuńJestem zmęczona, jestem zniechęcona, i masz rację. To jesień, to za krótki dzień, to odchodzenie roślin, wszystko na raz ;-)
UsuńWczoraj kilka godzin pracy, trochę lepiej. Wiem, że póki się ruszam i jeżdżę samochodem Borków będzie.
Ładnie go nazwałaś - Ogród przy łąkach. Dziękuję.
W Twoim ogrodzie czuje się przestrzeń. I jest niczym nie zasłonięte niebo. I pewnie nieraz klucze migrujących ptaków. Za płotem są dorodne drzewa. A wiosną niezłe ptasie koncerty. I dobrze już rosną drzewa i krzewy.
OdpowiedzUsuńTen ogród musi być inny, bo taka jest jego lokalizacja. A bez pasji życie jest chyba dosyć monotonne.
Halino, Twój talent do opisywania natury nawet z mojego Borkowa uczynił cudo :-) Wszystko to prawda, a Borków jest inny. I dzięki Wam, moim cudnym gościom, wiem, że taki powinien być.
UsuńBez pasji życie jest jak kserokopiarka ;-) Każdy dzień kopią poprzedniego. U mnie zawsze jakoś ciągle się coś dzieje, znowu mam nowe pomysły,ale dla Borkowa. Z nim nie zamierzam się rozstawać.