Zbieram się do wyjazdu do Borkowa codziennie od paru już dni i jakoś także codziennie wynajduję powody, by to odłożyć.
Moja ostatnia wizyta - nie notowana na blogu ;-) - to czwartek, 3 października. Dzień był udany, bo wykosiłam kosą spalinową wszystkie brzydkie i zaniedbane miejsca, w tym kawałek za płotkiem nad rzeczką - jakieś 300 mkw - zgrabiłam nawet w większości, ale zapadający zmrok wygnał mnie do domu bez zdjęć.
No a potem przyszła zima ;-)
Miałam jechać w poniedziałek, ale zimno i koszmarny ból pleców po ostatnim kuszeniu, znaczy koszeniu zatrzymały mnie w domu przy cudnych filmowych retrospekcjach.
Dzisiaj pracowałam, a jutro ?
No jutro przyjadą nowe krzewy!
Poczekam na krzewy i pojadę w czwartek. Cudna jesień przecież wraca. A krzewy to sprawdzone w Borkowie rośliny - obiela i orszelina. Oba rosną wspaniale na tych paskudnych w gruncie rzeczy gruntach, to dosadzanie ich w innych miejscach ma sens.
Moje obiele wiosną
Wprawdzie ta jest to obiela groniasta, a ta nowa to obiela mieszańcowa 'The bride' to spodziewam się jedynie obfitszego kwitnienia, bez kłopotów adaptacyjnych.
Orszelina olcholistna przetrwała już parę zim i nawet jeśli trochę przemarznie, odradza się wspaniale. Są białe, są różowe. To jest różowa z rabaty skalistej, ale z roku 2018. W bieżącym ma jedynie pięknie rozkrzewione i ulistnione pędy. Kwiaty uszkodził mróz na wiosnę.
Białe są na skarpie, ale jakoś nie mogę odnaleźć zdjęć.
Trzmielina oskrzydlona tutaj jeszcze nie rosła. Rośnie wspaniale w warszawskim ogrodzie, gdzie jak wiele razy pisałam warunki ogrodowe są wyjątkowo trudne. Jest jednak pewne ale - mokro może być, ale bez zalewania. Mam takie miejsce nad trzecim suchym strumieniem, może się uda.
A na Młocinach to ona wygląda tak
To wyjątkowo bezproblemowy krzew. Nie wymaga cięcia. Nie choruje. U mnie mszyce żerujące na pobliskich kalinach, ją omijają z daleka.
Taki gorejący krzew w Borkowie byłby dobrym dodatkiem.
No to jutro nie jadę do Borkowa ;-) Czekam na krzewy....
Tyle prób wejścia i stale coś nie tak. Aż wreszcie się udało. Obiela... Piękna, a nie znana mi. Napisz coś o niej, tak z własnego doświadczenia, co lubi, a czego nie. Borków zachwyca, jak zawsze.
OdpowiedzUsuńMiło Cię gościć, szczególnie po taaaak długiej przerwie ;-)Przepraszam za zmiany adresu, ale czasem trochę uciekam :-(
UsuńMoje doświadczenie z obielą jeszcze zbyt krótkie, bo rośnie dopiero drugi rok. To bardzo mało znany u nas krzew, zupełnie nie wiem dlaczego. Jest jak forsycja, zielony krzew cały sezon, obfite kwitnienie wiosną. Trafiłam na nią, bo szukam roślin na mokre i kwaśne podłoże.Lubi wilgoć zdecydowanie. Lubi też słońce i tak jak forsycja zdecydowane cięcie po kwitnieniu.