poniedziałek, 11 listopada 2019

3 zdjęcia ;-)


Każde z innego powodu i żadne z Borkowa.

Najpierw widok z okna, który cieszy każdego ranka. Wiele razy o tym pisałam - mieszkam w samym centrum stolicy, w maleńkiej zielonej enklawie. Mamy własny wewnętrzny ogród, który istnieje od 1975 roku, zadbany, pielęgnowany przez naszych osiedlowych ogrodników obrósł starodrzewem, jest siedliskiem setek ptaków. Mamy wróble!


To tylko fragment, jest znacznie większy. Wiele razy podejmowałam próby, by wyprowadzić się do do domku z ogrodem, ale nie dałam rady rozstać się z tym miejscem. Teraz krążę pomiędzy moimi trzema ukochanymi miejscami - domem, Młocinami i Borkowem i czasem mam wrażenie, że to mój trójkąt Bermudzki ;-)

A to żółte cudo ;-)))) zobaczyłam parę dni temu. Robi wrażenie, ale chyba dlatego, że jest tak niesamowicie kiczowate! Materiał to plastik nanizany na druty. Trzeba przyznać, że koronkowa robota.



A w pracy grudnik posadzony rok temu z  kilku listków. Rozrósł się i będzie kwitł!


A dzisiaj święto i nawet piękny dzień, ale nauczona doświadczeniem z ubiegłego roku nie ruszam się z domu. Jazda po mieście pełnym marszów, przemarszów, biegów to istny horror. 
Trudno, posiedzę sobie w domu i pooglądam filmy z mojej bogatej kolekcji.
Dwa lata temu sadziłam jesiony. Były trzy, został jeden. 

Był też cypryśnik. Nie przyjął się. Była jabłoń rajska. Zjadły ją zające. Były złotliny. Wymarzły.

Taki los ogrodnika. Na pocieszenie mam przecież dziesiątki roślin, które rosną i to wspaniale. Zmieniłam miejsce zakupów, jeszcze dokładniej analizuję wymagania kupowanych roślin, ale warunki w Borkowie są wyjątkowo trudne, a ja nie mam ochoty ich zmieniać. 

Dostosuję się :-)



5 komentarzy:

  1. Cudeńko ten ogród! A obecność wróbli to jeszcze kolejny dowód wyjątkowości. U nas te przedsiębiorcze i zawsze czujne ptaki są już tylko na obrzeżach miasteczka.
    A w pierwszej chwili myślałam, że to jakiś młody, przebarwiający się przed zrzuceniem igieł, modrzew ;-)
    Z tą rośliną zawsze kojarzy mi się dom rodzinny - rozrośnięty jak krzak grudzień (tak go nazywano) stał na osobistym kwietniku i zawsze kwitł na początku grudnia. Był naprawdę zapowiedzią świat :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mieszkam w bardzo fajnym miejscu i tak mam w sumie 3 ogrody ;-) Tylko dwa - na szczęście do obróbki - ten osiedlowy tylko do patrzenia. Kiedyś jak jeszcze były moje sznaucery wędrowałam z nimi po tych naszych zielonych obszarach podziwiając co i raz, co nam nowego wyrosło. Na szczęście stolica ma sporo zadbanej zieleni.
      Co do grudnika, grudnia, mam go pierwszy raz. Może doczekam się, że będzie jak krzew.
      Wspaniale jest patrzeć, jak z niemal niczego wyrasta wielka roślina :-)

      Usuń
    2. Nie napisałam - o plastikowe drzewo to reklama Castoramy. Stoi na parkingu i rozbawia wszystkich ;-) Przynajmniej nie udaje choinki. Jest takim fajnym żartem moim zdaniem.

      Usuń
    3. Już sam kolor powoduje, że buzia rozciąga się od ucha do ucha :-)

      Usuń
    4. Prawda, bardzo słoneczna barwa. Chyba wszyscy tęsknimy za kolorem i słońcem, i taka słoneczna choinka też może być ;-))))

      Usuń