piątek, 5 października 2018

Znowu wśród żywych ;-)


Umęczona, udręczona, pokonawszy lawinę złych rzeczy i własną słabość, jakoś wylazłam z czarnej otchłani. Przez krótki czas miałam wrażenie, że nie dam rady. 

Nic nie miało sensu. 

Dwa tygodnie temu byłam tutaj, w moim cudnym Borkowie i miałam ochotę nigdy tu nie wracać.

Nie wiem skąd czerpię tyle siły, ale się pozbierałam. Mam nadzieję, że tak źle już nie będzie. Dzisiaj aż nie mogłam uwierzyć jak cudny jest Borków, taki rudo-zielony, pełen moich roślin, pełen mojej pracy i jej efektów, które w wielu miejscach są już na zawsze wpisane w ten mój kawałek ugoru.

Rozpaliłam wielkie ognisko, jak czarownica spaliłam w nim całe zło i już się nie dam :-)


Zachwycałam się kolorami







a kiedy ognisko wygasło czas było wracać. Jutro praca, czyli wszystko jak zawsze.



Znowu mam plany :-)

4 komentarze:

  1. Po nocy przychodzi dzień a po burzy słońce, tak ktoś kiedyś napisał. I mamy słoneczne ciepłe dni pełne jesiennych kolorów. Tak jest w życiu i w przyrodzie. Ja dzisiaj jadąc autostradą przez leśne tereny, podziwiałam drzewa w jesiennych kolorach, pięknie wyglądały w blasku słońca. Jakoś w mieście na te barwy nie zwróciłam uwagi. Moja uwaga nadal skupiona na przetwarzaniu dobra działkowego w słoiki. A przecież, jak co roku trzeba dosadzić nowe tulipany, które już są kupione. Przy jesiennych porządkach stwierdzam, że jest za dużo rabatek kwiatowych. Ja też miałam okres przemęczenia, cały tydzień walczyłam z za wysokim ciśnieniem, to taki stres przed codziennością, zwłaszcza koniecznymi a niechętnymi wyjazdami. Zdecydowanie wolę grabienie liści i odchwaszczanie trawnika z wypiciem kawy na tarasie altanki.
    Serdecznie pozdrawiam


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo czasem długo trwa noc polarna ;-)
      Tulipany! W Borkowie ani jednego. Czas to zmienić. A grabienie liści chociaż czasem denerwujące, ale denerwujące inaczej. Zdrowo.
      Dziękuję za komentarz pełen ludzkiej szczerości i życzliwości.

      Usuń
  2. Krysiu, czułam, że coś jest nie tak, i z niecierpliwością czekałam na kolejny wpis. Z radością czytam Twój komentarz i podziwiam cudny Borków. Dla takich widoków trzeba się szybko pozbierać.:)
    Pozdrawiam ciepło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, dziękuję. Czasem smutek jest gorszy od choroby, a najbliżsi ranią najbardziej. Tak, Borków mnie ratuje, jutro jadę tam, dzisiaj grabiłam ogródeczek. Jest nieziemsko pięknie z tymi kolorami teraz.

      Usuń