piątek, 23 sierpnia 2019

Baptysja, driakiew, gęsiówka i jeszcze parę ;-)


Od początku sezonu w kwietniu 2019 posadziłam już sporo ponad sto roślin, ale przyznam, że właściwie to niemal tego nie widać. Borków jest jednak na tyle rozległy, że pewnie po kolejnych paru setkach roślin, i kolejnych paru latach zmiana będzie na prawdę widoczna. Cierpliwość to obowiązkowa cecha ogrodnika ;-)

No to sadzę dalej.

Dzięki wspaniałej szkółce bylinowej Państwa Pietrzykowskich odkrywam nowe rośliny, które znoszą tutejsze warunki glebowe, a do tego wspaniale pasują do klimatu Borkowa w sensie estetycznym. 
I jeszcze - jakby tego było mało - są to zawsze sadzonki zdrowe, duże, świetnie ukorzenione i ZAWSZE zgodne z opisem i nazwą, a tu mam rozmaite doświadczenia z innych szkółek. 

Dzisiaj w pudełku czekają na jutrzejsze sadzenie właśnie baptysja błękitna, driakiew  trawolistna, gęsiówka macedońska 'Variegata', kolejne słoneczniczki 'Loraine Sunshine' oraz parzydło leśne do paprociowego zakątka pod brzozami.


Roślina z niebieskim kwiatkiem to właśnie driakiew. Ma sztywne, gęste ulistnienie i sporo pąków. Kwiaty przypominają trochę kwiaty jarzmianki. Zamówiłam tylko jedną, ale już wiem, że muszę dokupić jeszcze przynajmniej ze cztery. Będą na skarpie, bo tam ziemia przepuszczalna, niżej chyba by zgniły.

Dwie baptysje na razie wystarczą, bo to bylina-krzew dorastająca do 1m wysokości i chyba ok. 60 cm szerokości. Bardzo ciekawa roślina w moim ulubionym kolorze indygo. Zwana jest dzikim indygo (tutaj jest fajna prezentacja rośliny).

Będzie rosła wzdłuż tej ścieżki po lewej stronie. Żółte krawędzi są po wczorajszym wycięciu traw łąkowych, których nie kosiłam przez cały sezon, zostawiając takie łąkowe ramki dla trawnika.



Na razie dominuje tu kolor żółty z domieszką ciemnych czerwieni, ale jak zakwitnie werbena, będzie trochę niebieskości. Brakuje mi w Borkowie niebieskiego. Wiosną są jedynie irysy syberyjskie, a potem łubiny.


Słoneczniki w wersji 'Loraine Sunshine' to istne cudo, chociaż też żółte ;-)


 Ta kępa rozrosła się przez ok. półtora miesiąca z takiej sadzonki


 Tak jak napisałam wcześniej - za parę lat będzie w Borkowie ogród ;-)


5 komentarzy:

  1. Poznaję driakiew, bo widuję nieraz dzikie gatunki, a parzydło leśne mam przy blokowym balkonie, w moim bardzo mini ogrodzie. Istniejącym dla motyli, mojego wsiowego sentymentu, no i żeby móc wyjść (parter) i na coś pięknego popatrzeć. Bo takie są rośliny.
    I wspaniale jest móc coś kształtować, tak, jak to robisz :-)
    Czy ten ul był, jest lub będzie zamieszkały przez pszczoły?
    A Debrę rozszyfrowałam już - na logikę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie są rośliny! Posadzić i patrzeć jak rośnie. Mnie już nic więcej do szczęścia nie potrzeba ;-) Ale łatwo nie jest, a ile błędów ogrodniczych po drodze!
      Ul był ulem w pasiece na Roztoczu, do mnie przyjechał jako prezent-ozdoba do wiejskiego ogrodu.
      Za Debrę przepraszam, ale to moje internetowe imię i czasem system sam je wrzuca jak coś piszę na blogach.

      Usuń
  2. Słonecznik piękny. Weszłam na stronę sklepu, o którym piszesz i z rozpędu zamówiłam sobie trzy pełne liliowce, a ten słonecznik w następnym rzucie zamówię. Bardzo podoba mi się to jak obsadzasz swój kawałek raju. A ja przy okazji dowiaduję się o fajnych roślinach. Popatrz, ponad 30 lat uprawiam ogród kwiatowy,przewinęło się przez moje grządki mnóstwo różnych kwiatów a jeszcze nowe rośliny poznaję dzięki Tobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie reklamuję sklepu, ale uważam, że jest na prawdę wart polecenia. Zobaczysz sposób pakowania - już to mnie całkowicie do zakupów zachęciło. A rośliny poznajesz dzięki takim hodowcom właśnie. Ja nigdy przedtem na nie nie natrafiałam.
      A ze słoneczniczkiem to się pośpiesz, bo ten sklep nie ma hurtowych ilości i to też jest zaleta. Ja robię zakupy roślin w necie od ok 10 lat, ale tak solidnego sprzedawcy nie miałam dotąd.
      Cieszę się, że wzbogaciłaś swoją kolekcję liliowców :-)

      Usuń
  3. Wczoraj posadziłam wszystko zgodnie z planem. Przygotowanie skarpy do kolejnych nasadzeń, upał i końskie muchy dały mi w kość ;-) Nawet nie miałam ochoty na robienie zdjęć nowym roślinkom. Zresztą wcale to na razie nie wygląda ciekawie. Jak zwykle trzeba czasu, by trochę się rozrosły, wtopiły w otoczenie. Dzisiaj odpoczywam w warszawskim, chłodnym domu, a jutro jadę podlać nowe nasadzenia.

    OdpowiedzUsuń