Tydzień bez Borkowa!
Muszę przyznać, że bardzo mi z tym źle :-( i bardzo już czekam na środę, kiedy wreszcie pogoda i praca pozwolą mi znowu na wiejskie radości. Przez wakacyjne miesiące bywałam w Borkowie co najmniej 3 razy w tygodniu, do tego zostawałam na 2 lub 3 dni i taka 10-dniowa przerwa to na prawdę ciężka próba przetrwania. Niestety wakacje się skończyły i muszę powoli pogodzić się z rzadszymi wizytami.
W ramach pocieszenia w każdej wolnej chwili czytam i planuję nowe nasadzenia, szukając roślin o niebieskich kwiatach na moje mokre łąki. Doszłam jednak do wniosku, że miejsce z baptysją, gdzie marzy mi się niebieska rabata, jest jednym z najwyższych w Borkowie. Pooglądałam zdjęcia z Borkowa zalanego wodą w rozmaitych porach roku i mam niemal pewność, że jest to miejsce idealne dla nowych zakupów ;-)
No tak, wkrótce będą nowe rośliny: werbena sztywna i liatra kłosowa. Obie lubią wilgoć, ale nie zalewanie.
Do tego są bardzo podobne budową na pierwszy rzut oka, tylko liście mają zdecydowanie inne.
Dokupiłam scabiozy, czyli driakwii na skarpę i od razu jakoś łatwiej czekać na kolejne odwiedziny w mojej wiejskiej głuszy. Niewątpliwe ogród przydomowy uwalnia od takich tęsknot, ale też - jak sądzę - inaczej cieszy, niż taki do którego wraca się z utęsknieniem po jakimś czasie.
Zdjęcia pochodzą ze stron sklepu, moje będą może w piątek.
Dziękuję. Sprawa ogród przydomowy vs ogród działkowy zawsze mnie nurtuje, bo niemal codziennie zastanawiam się, co by było, jakbym zamieszkała na wsi.
OdpowiedzUsuń