Altanki, wiaty, daszki - każda nazwa dobra ;-) - stoją.
Wieszanie 'biżuterii' (mam na myśli te moje historyczne narzędzia) zostawiam na później, jak będzie porządek. No bo jak tu dobierać kolczyki, jak łóżka nie posłane ;-)))) Taki żart, ale staw wyglądał jak stara purchawa, rabaty w bałaganie z suchymi badylami, no to jak by tu było jakimiś dekoracjami się zajmować.
Dzisiaj wiele godzin sprzątania, słońce jak w maju, wodery w robocie, staw czyściutki i wreszcie mam mój ulubiony widok z odbiciem w stawie domku, a teraz też moich nowych budowli.
Jakże ja czekam na zieloność traw, krzewów i drzew! Tak pusto nadal, a wszystko zatopione w zieleni będzie przecież zupełnie innym widokiem.
Ta pustka na rabacie niżej jest pozorna ;-)
Ileż tu roślin wkrótce będzie wypełniać rabatę przy bramie, tylko ja to wiem, bo widzę te wszystkie kiełki. Przedwiośnie to nie jest moja ulubiona pora, ale majowa wiosna - oj jakże czekam!
Napisałam do syna, że po tygodniach ciesiołki ;-)) praca przy porządkach to będzie jak wycieranie kurzu w sensie zapotrzebowania na energię. Najwyraźniej zapomniałam jak to jest przez 3 godziny czyścić staw po zimie z pałki i wszelkiego śmiecia i glonów.
No ale staw czysty, podjazd czysty, jutro albo w piątek dalsze trzebienie rabat.
Przecudny dzień, do tego droga wolna ! Nie ma samochodów, nie ma korków, czyli są zalety i tego złego czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz