Aż żal było wracać!
Pomimo upału, pomimo powitania, jakie zgotował mi Borków po ponad 3 tygodniach nieobecności. Oto co zastałam.
Niespodzianka :-) Sterta polnych kamieni ułożona grzecznie w rogu podjazdu. Widać sąsiad uznał, że skoro ja chodzę po jego polu i zbieram kamienie, on mi życie ułatwi, a kamieni się pozbędzie. Wygląda niepozornie, ale było tego 12 wiaderek i drugi suchy strumień całkowicie ukończony. Kochany sąsiad :-)
Zarośnięta plaża
Odrobinę - na szczęście - zarośnięte ścieżki
I jak zwykle zachwyt nad trawami. Kiedy powiał wietrzyk ich szaro-złote kity cudnie falują. Dzisiaj miałam je ścinać, ale na szczęście lokalny fachowiec od wszystkiego podał koszt usługi na takim poziomie, że jednak muszę kupić kosę i kosić sama. A trawy póki co zostają i z tego się bardzo cieszę.
A potem zaczęła się harówka w upalnym słońcu. Roznosiłam kamienie z podjazdu, wyrywałam trawki ze ścieżek, oczyściłam staw z nadmiaru roślinności, doprowadziłam podjazd do w miarę dobrego stanu. Więcej nie dałam rady, bo ból głowy - u mnie niezwykła rzadkość - był dla mnie sygnałem, że pewnie zaraz dostanę udaru ;-)
Uciekłam więc do domu, ale jazda z tym zmęczeniem i bólem głowy była katorgą. Muszę mieć domek w Borkowie, inaczej to zbyt męczące i w dodatku bez tej przyjemności jaką, jest odpoczynek wśród własnych roślin, na własnej ziemi...
No to czas na zdjęcia po pracy i zdjęcia roślin czerwcowych
Podjazd prawie czysty
Ścieżka czyściutka
Staw zarasta pomimo suszy, ale z umiarem ;-)
A rok temu miałam tu gołe torfowe urwisko
Drugi suchy strumień bez zmian
Trzeci suchy strumień dokończony, dzięki kamieniom od sąsiada
Ścieżką pośród traw ...
Dęby czerwone odchorowały swoje i teraz coraz bujniej rosną
A wśród traw kolory i wyniosłe sylwetki łąkowych cudów
Chętnie zostałabym dłużej, ale poza zmęczeniem upałem jest jeszcze jutro. A jutro praca i studenci i ich sprawy i nie mogę zostawić ich bez pomocy. Na szczęście lubię moją pracę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz