Bez zdjęć, bo kiedy skończyłam pracować rozpoczęła się ulewa. Oczywiście z ulewy bardzo się cieszę, tylko zrobiłam dzisiaj sporo i lubię sobie popatrzeć wieczorem na zdjęcia z efektami tej mojej pracy. Dzisiaj sobie nie popatrzę, ale ważniejsze jest to, że udało mi się przez te 5 godzin w Borkowie wyjątkowo dużo zrobić.
Mokre zdjęcia ;-)
Tu widać te warkocze deszczu. Ulewa była naprawdę potężna.
A cały dzień był idealny do pracy. Mało słońca, czasem kropił drobny deszczyk, mile orzeźwiający, lekki wiatr, pracowałam bez zmęczenia, za to skutecznie. Plaża czyściutka, staw oczyszczony, okolice wszystkich posadzonych roślin wyczyszczone i przygotowane do koszenia, tak by przez ukrycie w trawach nie padły ofiarą kosiarza.
A odkryłam np. że wspaniale rozrosła mi się forsycja. Gratisek przy dereniach, mizerota i suchy badylek, zapomniałam o niej. Dzisiaj kiedy wycinałam trawy w okolicy berberysu 'odkryłam' śliczny krzaczek o wys. około 70 cm, pięknie rozrośnięty. Gdybym jej dzisiaj nie odsłoniła zapewne padła by pod kosą.
Oczyściłam skarpę - derenie rozrośnięte, tawułki nieco przesuszone, ale sporo urosły, pęcherznice z patyczków pięknie się rozrosły, róże błotne, tarczownice, wszystko w świetnej formie. Jednak wilgotność gleby tutaj, to nie to co Młociny. Tam wieczny piach, tutaj nawet po tej suszy ziemia mokra i żyzna.
Jak wykosimy trawy wszystkie te rośliny wreszcie będzie widać, bo teraz giną w gąszczu. Oczywiście wiele traw zostanie, zostaną ostrożenie, osty, dziegiele, pasma traw nad stawem. Teraz mając kosę spalinową wreszcie mogę zacząć trochę formować te moje łąki.
Kolejne zdjęcia 19 lipca z zupełnie nowego Borkowa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz