Sama. Ja i kosa.
Wracam jutro, a zatem relacja z moich zmagań z trawą i sprzętem jutro. Jadę nie tylko z kosą na ramieniu, ale i z duszą na ramieniu, bo jednak to nowe wyzwanie przede mną, ale ja raczej nie mam w zwyczaju cofać się przed niczym.
Dam radę?
Tak dla przypomnienia - to moja trawa :-)))))
Do jutra!
Data się nie zgadza ;-) Pisałam dzisiaj rano, w sobotę, a wracam w niedzielę, coś z datownikiem nie tak. To tak dla jasności.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać na efekty Twojej pracy.
OdpowiedzUsuńJakże dawno Cię nie było ;-)
UsuńJuż wróciłam, pogoda - zimno i ulewa! - wygoniły mnie do domu. A w stolicy sucho i upał i ani śladu tych ulew z Borkowa. Zaraz opiszę moje wczorajsze zmagania ;-)