Jednak tylko dwa dni. Burze i deszcz wygoniły mnie dzisiaj do domu, ale prac wykonanych mnóstwo, cudowny czas wśród ciszy, zieleni i zapachów. Wieczorny zapach traw, łąk, kwiatów łąkowych narasta z zapadaniem mroku.
Wybrałam to miejsce nieprzypadkowo. Z dala od ludzi, rzadko docierają tu nawet najwytrwalsi wioskowi działkowicze. Obrastam lasem wokół, jestem w głuszy !
Dzisiejsze jeszcze mokre widoczki. Kiedy robiłam zdjęcia wszędzie były jeszcze ślady ulewy. To może wydawać się niewiarygodne, bo kiedy dotarłam do stolicy, susza panowała wszędzie jak zwykle :-(
A zatem mokry Borków :-)
A kiedy padało zrobiłam nowe dekoracje okienne ;-)
I jeszcze pierwszy kwiat omanu, rudbekii nagiej oraz słoneczniczka w tej cudnej odmianie 'Loraine sunshine'
A rośnie on tutaj
To skarpa i jej zbocze, gdzie od lat pracuję nad czymś sensownym. Idzie powoli, bo tu nic nie chce rosnąć. Na razie nachyłki, chabry górskie, jałowce, floks szydlasty dają radę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz