wtorek, 5 marca 2019

Maluję


Tym razem meble na taras.
Kupiłam zawczasu u mojego drwala, bo potem ma terminy na jesień. To meble na taras, bo tamte co były poszły do salonu ;-)

Piszę 'drwala' bo to jest gruba prosta decha, konstrukcja prosta, tylko drewno surowe, niemalowane i trzeba samemu coś z tym zrobić. Wybrałam tym razem tylko gruntowanie, bez koloru, bez innych dodatków, byle drewno zabezpieczyć. Ale zabezpieczenie takiego surowego drewna - jak się okazało - to wiele godzin pracy, bo drewno 'pije' bez końca, wybarwienie nierówne, tak więc kolejny dzień w zamienionym na warsztat salonie - na zewnarz nadal za zimno -  sączę impregnat w moje nowe meble....

A powinnam dzisiaj sączyć wino, bo to moje urodziny. 69!

Nie narzekam, bo mam co robić, lubię żyć, pomimo tych lat.   

No to tak to wygląda na dzisiaj wieczór.




Nadal nieco 'łaciate', ale to świeża warstwa jeszcze schnie. Jutro będę domalowywać.

A na parapecie moje bylinowe kapersy. Ten widok za oknem, to mój zimozielony ogród osiedlowy ;-) Mieszkam w bajecznym ogrodzie w centrum stolicy.



Syn pije za moje zdrowie ziołową nalewką w Azji, nie ma go tutaj, ale najważniejsze jest to, że jest szczęśliwy.


2 komentarze:

  1. No okropnie to wygląda!
    Po wyschnięciu jeszcze gorzej. Ale już znalazłam rozwiązanie ;-) Wkrótce opiszę i pokażę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego wszystkiego zapomniałam napisać, że to akurat 5 lat, jak kupiłam te łąki.

    OdpowiedzUsuń