Od rana dylemat: jechać do Borkowa, jechać na Młociny, zacząć wiosenne porządki, pojechać na zakupy, czekać na kurierów, no i kilka spraw jeszcze...
Dylemat rozwiązał się sam, wobec zapowiedzi kurierów z wizytą. A że kurierzy znajomi, to jeszcze udało się wyskoczyć po zakupy, żeby w lodówce coś było i mogłam zająć się oknami w salonie. Najpierw taras wymyty, meble wykąpane, okna umyte i już pod wieczór wiosenna odsłona salonu gotowa.
Ale wcześniej byli kurierzy i nazwozili cudów do Borkowa
Oto jeden z nich
Door stopper. Drzwi w mojej drewnianej Borkowej chatce mam pod wiatr, zwykle wiąże je sznurem do balustrady, teraz ptaszunio będzie je zatrzymywał ;-)
No jest tych zabawek więcej, ale pokażę je in situ, jak mówią archeolodzy, a ja nim przecież z wykształcenia jestem. Śródziemnomorskim ;-)
A żeby był dowód, że salon na wiosennie to fotka z zasłonami ecru.
A jutro...
OMG!!!
Jutro odbieram absolutnie niezwykłą przesyłkę od bardzo wspaniałej ogrodniczki Basi. Będzie tam mnóstwo roślin i tylko pytanie pozostaje - jak ja sobie z tym poradzę?
No będę z Basią konsultować, sadzić, dbać, może się uda ;-)
Jutro relacja i pokaz roślin, zapraszam :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz