Jak zwykle wszystko naraz ;-)
Na meble czekałam od maja, bo to ręczna robota, a zamówień kolejka. We wtorek dostałam wiadomość, że producent wysyła moje zamówienie i będzie na czwartek. Tartak też potwierdził dostawę desek na czwartek. No i jak tu być w dwóch miejscach tego samego dnia? Bo meble na adres warszawski, deski oczywiście do Borkowa.
Rankiem dzisiaj wszystko rozwiązało się samo ;-) O 7.30 zadzwonił kurier i ustaliłam z nim odbiór paczek z samochodu do samochodu - podjechałam, gdzie akurat był i po problemie.
Jak tylko dojechałam pod bramę w Borkowie zadzwonił Tartak, że już jadą i rzeczywiście w chwilę potem byli.
No to mam paczek, a paczek ;-))))
Meble w samochodzie, deski na trawniku, do tego przy bramie, a nie nad rzeczką. OMG czeka mnie dzika harówka z przemieszczeniem tego od bramy do furtki, jak ostatnio z kantówkami.
Grunt to zachować spokój i robić wszystko według sensownego planu.
Najpierw meble. Wypakowane, przeniesione, zmontowane, stoją!
Nacieszyłam się króciutko wodą przy stole i do desek!
To są tzw. oszasty, w sumie drewno opałowe, bardzo tanie. Ale ja uwielbiam je za urodę tych obrzynów z pnia sosen, każdy inny, każdy piękny. Wymaga to pracy, selekcjonowania tych zwałów drewna, piłowania, by wybrać najciekawsze fragmenty, ale ile możliwości!
Przyznam, że rozcięcie takiej paczki to dla mnie niezwykle ekscytujący moment - co będzie w środku? Czy znajdę cudne deski na ławeczki, daszki dla uli, deski na nowe drewniane ścieżki?
Zanim rozcięłam pakiet desek - dla uspokojenia i odpoczynku - poszłam z aparatem uwiecznić mój dzisiejszy 'dżunglowy' Borków. Cudnie zarósł, jest trochę dziko, ale dla mnie to najpiękniejsze widoki.
A potem przerzucanie desek, sortowanie, układanie, cięcie. Pierwsze skuteczne użycie nowej piły - jak zawsze trochę emocji przy uruchamianiu nowego sprzętu - ale przecież zostałam przeszkolona przez sprzedawcę ;-) Poza tym ta piła to niemal sama tnie.
Sztachetki na płot przycięte. Jutro ciąg dalszy.
Opatrzność nade mną czuwa niechybnie. Czy można mieć lepszy dzień?
Piękny post! Tyle w nim fantastycznej energii! Cudo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Energii nadal mam niewyczerpane pokłady, ale tylko wtedy, jak robię to co lubię ;-))))
UsuńBorków jest piękny! Orszelina olcholistna zachwycająca, zresztą nie tylko ona. Domek otulony roślinnością wydaje się od dawna zamieszkały. Czy dobrze zauważyłam, że irys żółty jeszcze, a może znów kwitnie? Niedługo brzozy utworzą zwartą, a równocześnie ażurową ścianę. Możesz być dumną z tego co zrobiłaś! Ciekawa jestem dalszych poczynań. :)
OdpowiedzUsuńBasiu! :-) Dziękuję, takie pochwały od Ciebie, to wspaniałe, aż mi od razu energia wraca i zapał, by dalej się zmagać z tym wszystkim.
UsuńTo żółte rzeczywiście w gąszczy roślin wygląda jak irys. To nawłoć, ale ta nad stawem bardziej soczyście żółta.
Serwetki Twoje to mistrzostwo. Ja do takiej koronkowej roboty niezdolna. Precyzji i cierpliwości brak.
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSama się dziwię, jak to czytam. Tamten entuzjazm dzisiaj gdzieś zniknął :-(
UsuńMam nadzieję, że to tylko pora roku i brak słońca. Dziękuję za wizytę.