Koniec zapowiadania projekciku, dzisiaj pierwsza prezentacja. Pierwsza bo do pełnej realizacji jednak jeszcze trochę zostało do zrobienia.
Najpierw kilka słów wyjaśnienia co do tytułu. Otóż mamy walk-in wardrobe coraz powszechniej i ta idea natchnęła mnie nieco innym podejściem do tego, jak może wyglądać miejsce na kompost. Bo że musi być, to wiadomo ;-)
U mnie to była brzydka sterta nad rzeczką :-(
Psuło to atmosferę miejsca, widok paskudny, ale w sumie mało widoczny, bo to jednak całkowicie ukryte miejsce i nikt poza mną i bobrami tu nie dociera. No ale jednak miejsce urokliwe, powinno być jakoś zagospodarowane, nawet jeśli bobry w natarciu ;-)
No i wymyśliłam, ze pryzmy kompostowe zostaną, tylko zrobię im śliczny płotek, za którym nie będą widoczne. Do tego o wiele łatwiej jest taką pryzmę kompostową tworzyć, warstwować, przerzucać, etc.
Pewną inspiracją był też ten film: How to build a Compost Pile
Słupki czekały soboty, a tu poranek jak ze złego snu. Leje. No przecież kocham deszcz! Staw mi wysycha, niech pada. No ale...
Po długich rozterkach jednak pojechałam i jadąc w deszczu całą drogę wierzyłam, że jak dotrę pod bramę Bobrowego Borkowa deszcz sobie pójdzie.
I TAK BYŁO!
No to do roboty.
Najpierw musiałam inaczej ułożyć kompost, bo w obecnej formie nie pasował do moich planów płotkowych. Zresztą takie przerzucenie kompostu to bardzo zalecana czynność.
No to przerzuciłam.
Dwie godziny pracy widłami i oto taki widok: wielbłąd mi wyszedł ;-)
Ta przerwa między pryzmami ma znaczenie - łatwiej dzielić kompost, a do tego w płotku ma być furtka do tej zagrody kompostowej. Furtka na wprost tej właśnie przerwy.
W sumie zaplanowałam 'zagrodę' na dwie duże osobne 'komory', każda o wymiarach 2,5 x 2,5 metra. No to stawiam słupy.
Stoi pierwszy!
Stoi drugi
Pierwsza linia płotu jest
Więcej dzisiaj nie dałam rady. Wkopywanie tych kantówek jest jednak troszkę wyczerpujące. Reszta chyba od czwartku. Może i deski przyjadą....
Mam nadzieję, że nikogo nie rozczarowałam tym kompostowym projekcikiem ;-)
Przy tak dużej ilości masy zielonej jak i innych odpadów kompost aż się prosił. No i doprosił się! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Był kompost, a teraz jest kompost w kompostowniku. To znaczy będzie, jak skończę.
UsuńMiało być KOMPOSTOWNIK!
OdpowiedzUsuńCzy Ty te kantówki czymś zabezpieczyłaś? Pytam, bo jak nie,to robota szybko pójdzie na marne.
OdpowiedzUsuńNie masz racji :-) Biskupin zachowała woda. Belkom tej grubości szybko nic się nie stanie. Mój płot stoi już 4 lata i nie sądzę, by za mojego życia poszedł na marne.
UsuńNooo, skoro tworzysz drugi Biskupin, to rozumiem. Żartuję. Przestrzegłam, bo u mnie w niesamowitym tempie rozłożyły się elementy z dębu, który niby rozkłada się wolno.
UsuńU mnie wszystko stoi w wodzie, stąd ten Biskupin ;-) Woda najlepiej konserwuje drewno - oczywiście bez dostępu powietrza. A szybkość niszczenia drewna zależy od wielu złożonych czynników. Jestem archeologiem, nie jedno tysiącletnie drewno mnie zadziwiło ;-)
UsuńPodziwiam! Aż brakło mi tchu - czytałam na wdechu :) Wielki szacun!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) W sumie to ja siebie też podziwiam, bo to na prawdę strasznie ciężka praca. A mogłabym przecież pojechać w świat i podziwiać piękne widoki, zamiast tak harować. Tylko jakoś jednak wolę Borków;-)
Usuń