sobota, 11 sierpnia 2018

Walk-in compost bay, czyli zagroda dla kompostu ;-)


Koniec zapowiadania projekciku, dzisiaj pierwsza prezentacja. Pierwsza bo do pełnej realizacji jednak jeszcze trochę zostało do zrobienia.

Najpierw kilka słów wyjaśnienia co do tytułu. Otóż mamy walk-in wardrobe coraz powszechniej i ta idea natchnęła mnie nieco innym podejściem do tego, jak może wyglądać miejsce na kompost. Bo że musi być, to wiadomo ;-)

U mnie to była brzydka sterta nad rzeczką :-(


Psuło to atmosferę miejsca, widok paskudny, ale w sumie mało widoczny, bo to jednak całkowicie ukryte miejsce i nikt poza mną i bobrami tu nie dociera. No ale jednak miejsce urokliwe, powinno być jakoś zagospodarowane, nawet jeśli bobry w natarciu ;-)


No i wymyśliłam, ze pryzmy kompostowe zostaną, tylko zrobię im śliczny płotek, za którym nie będą widoczne. Do tego o wiele łatwiej jest taką pryzmę kompostową tworzyć, warstwować, przerzucać, etc.

Pewną inspiracją był też ten film: How to build a Compost Pile

Słupki czekały soboty, a tu poranek jak ze złego snu. Leje. No przecież kocham deszcz! Staw mi wysycha, niech pada. No ale...

Po długich rozterkach jednak pojechałam i jadąc w deszczu całą drogę wierzyłam, że jak dotrę pod bramę Bobrowego Borkowa deszcz sobie pójdzie. 

I TAK BYŁO!

No to do roboty.

Najpierw musiałam inaczej ułożyć kompost, bo w obecnej formie nie pasował do moich planów płotkowych. Zresztą takie przerzucenie kompostu to bardzo zalecana czynność. 

No to przerzuciłam. 

Dwie godziny pracy widłami i oto taki widok: wielbłąd mi wyszedł ;-)


Ta przerwa między pryzmami ma znaczenie - łatwiej dzielić kompost, a do tego w płotku ma być furtka do tej zagrody kompostowej. Furtka na wprost tej właśnie przerwy.

W sumie zaplanowałam 'zagrodę' na dwie duże osobne 'komory', każda o wymiarach 2,5 x 2,5 metra. No to stawiam słupy.

Stoi pierwszy!


Stoi drugi



Pierwsza linia płotu jest

  
Więcej dzisiaj nie dałam rady. Wkopywanie tych kantówek jest jednak troszkę wyczerpujące. Reszta chyba od czwartku. Może i deski przyjadą....

Mam nadzieję, że nikogo nie rozczarowałam tym kompostowym projekcikiem ;-)



9 komentarzy:

  1. Przy tak dużej ilości masy zielonej jak i innych odpadów kompost aż się prosił. No i doprosił się! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! Był kompost, a teraz jest kompost w kompostowniku. To znaczy będzie, jak skończę.

      Usuń
  2. Czy Ty te kantówki czymś zabezpieczyłaś? Pytam, bo jak nie,to robota szybko pójdzie na marne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz racji :-) Biskupin zachowała woda. Belkom tej grubości szybko nic się nie stanie. Mój płot stoi już 4 lata i nie sądzę, by za mojego życia poszedł na marne.

      Usuń
    2. Nooo, skoro tworzysz drugi Biskupin, to rozumiem. Żartuję. Przestrzegłam, bo u mnie w niesamowitym tempie rozłożyły się elementy z dębu, który niby rozkłada się wolno.

      Usuń
    3. U mnie wszystko stoi w wodzie, stąd ten Biskupin ;-) Woda najlepiej konserwuje drewno - oczywiście bez dostępu powietrza. A szybkość niszczenia drewna zależy od wielu złożonych czynników. Jestem archeologiem, nie jedno tysiącletnie drewno mnie zadziwiło ;-)

      Usuń
  3. Podziwiam! Aż brakło mi tchu - czytałam na wdechu :) Wielki szacun!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) W sumie to ja siebie też podziwiam, bo to na prawdę strasznie ciężka praca. A mogłabym przecież pojechać w świat i podziwiać piękne widoki, zamiast tak harować. Tylko jakoś jednak wolę Borków;-)

      Usuń