piątek, 10 sierpnia 2018

Plany a życie ;-)


Trzeba wiele konsekwencji i uporu, by zrealizować cokolwiek. No chyba że zakupy w centrum handlowym ;-). To akurat łatwizna, o ile nie trafi się nam nowa niedziela. Inne poczynania - przynajmniej w moim wydaniu - to droga pod stromą górę. Pisałam niedawno, że mam w planie mały projekcik budowlany i bez drewna nic nie zrobię. 

Dzwonię do tartaku codziennie i codziennie słyszę: jutro, Pani Krysiu, jutro.

Zawsze jest jutro, aż wczoraj miało być dzisiaj. 

Od rana siedziałam w Borkowie czekając na dostawę z tartaku. A że dzień afrykański pod względem pogody, postanowiłam oszczędzać siły na później. Łaziłam po okolicy, robiłam zdjęcia, płoszyłam bociany i czekałam.

Czas mile spędzony. Takie cudo obok mnie rośnie.



Głównie jednak rosną brzozy i nawłocie.



Zewnętrzne spojrzenie na posiadłość ;-)


A tu moje własne brzozy za płotem


Potem znowu zdjęcia, ale już u mnie.


Siewki rudbekii od znajomej. Niemal każda inna, a jedna całkiem 'kudłata' ;-)



I nowe ozdoby tarasowe. Zdobyczna makownica.



Ankh - dzieło mojego syna w czasach szkolnych. Wyrzeźbił dla mnie. Piękny symbol, bezcenna pamiątka, teraz nie tylko ozdoba, bo to też potężny talizman.



Czas płynął, drewna ani śladu. No to dzwonię znowu do tartaku i słyszę: no nie dam rady, Pani przyjedzie i zabierze słupki, przecież to malizna. No to co miałam robić?

Pojechałam i przywiozłam. No malizna! 10 kantówek 12x12 o długości 2 metrów! Biedny fordzik, jak on ze mną wytrzymuje;-)


Wypakowane, teraz to jeszcze przetransportować nad rzeczkę, czyli spacer z belką od bramy do furtki, 60 metrów razy 10. W temperaturze 39 stopni, jak pokazał termometr w samochodzie! 



Tyle że to tylko słupki. Czeka mnie walka o deski, a tych sama nie przywiozę. Belki nad rzeczką czekają do soboty.

Cześć misiunio, do zobaczenia ;-)


12 komentarzy:

  1. Piękne drewienka, jestem bardzo ciekawa co z nich powstanie, obstawiam kładeczkę/mostek. Masz Krysiu niezłą kondycję, skoro tyle towaru przerzuciłaś. I autko też nie boi się wyzwań. Pozdrawoam serdecznie Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Też uważam, że cudne drewno. Dlatego cierpliwie czekam na drewno z tego tartaku. Mostek przez rzeczkę mi się zawsze marzył, ale po drugiej stronie nie moja ziemia. Już wkrótce pokażę co tam wymyśliłam ;-)

      Usuń
  2. Kantówki 12 to takie stropowo/dachowe. Może to będzie taki rodzaj parasola od słońca lub podest/tarasik.
    To drzewo, które tam rośnie wygląda mi na czeremchę, przed moja działką rośnie czeremcha, jej kwiaty mają przyjemny zapach.
    Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację, tyle że ja mam taki płot na tych kantówkach. Dzisiaj piszę co i jak ;-)
      Ja też myślę, że to czeremcha, a zapach - podobno nie każdy lubi ;-)

      Usuń
    2. Czytałam, miło czytać, że siedlisko się rozrasta. Po zrealizowaniu pewnie będą kolejne wyzwania.

      Usuń
    3. Są potrzeby, są wyzwania ;-) Poza tym ja z tych co odpoczywają, jak coś fajnego robią. Na leżaczku nie usiedzę ;-)

      Usuń
  3. Owoce czeremchy masz w zasięgu ręki. Jak dojrzeją, nalewkę sobie zrób. Ponoć wyśmienita.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam u Ciebie owoce derenia na nalewkę. Piękne. Nigdy nie robiłam nalewek, muszę poczytać, jak się je robi. Cieszy mnie widok tego drzewa. Jest takie urodziwe.
      Dawno Cię nie było Basiu. Pewnie w wakacje masz jak zwykle sporo rodzinnych obowiązków i psa!

      Usuń
  4. Sporo nalewek już zrobiłam: z wiśni, aronii, pigwowca i jego pestek, berberysu a teraz z derenia, który u syna sowicie obrodził. Skuś się, są wysmienite. Mnóstwo przepisów jest w necie. Ja mam swój sposób, najpierw owoce zalewam alkoholem (to I nalew), a potem dopiero owoce zasypuję cukrem. Nigdy odwrotnie.
    Z powodu upałów siedzę w domu, zabrałam się za szydełkowanie! ;) Działka osierocona. ;) Od 20 sierpnia będę zajęta wnukami. Pies spędza wakacje u kuzynki, bo córka z rodziną po jeziorach żegluje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wskazówki co do nalewki. Upały były mordercze. Takie trochę stracone lato. Ogrody ucierpiały, dla ludzi to była wegetacja i czekanie, jak przeżyć. Ja dzisiaj regeneruję siły po wczorajszej harówce.

      Usuń
  5. A co do rudbekii, ona tak ma, bardzo latwo się krzyżuje. Czasem na jednym krzaczku potrafi być każda inna. :)
    Mnie się to podoba, bo zawsze jakiś ciekawy odmieniec się trafi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rudbekie są cudne. Nie mam ich na Młocinach, bo są na każdej działce w ROD, wszędzie, w każdej alejce, jak chwasty ;-)
      Ale wiejski ogród bez rudbekii! Będę ich miała setki. Jeszcze dzielżanów mnóstwo chcę, ale ostatnio nic nie sadziłam przez te upały.

      Usuń