Wiele godzin pracy, a postępy na razie mało widoczne. Wczoraj upał był znowu niemiłosierny. Coś tam jednak zrobiłam ;-)
Jest drewniana ścieżka, jest nowa ławeczka, drewno na płot pocięte, tylko poprzybijać już nie dałam rady. Wbijanie gwoździ budowlanych w te dechy wymaga sporo wysiłku.
Ta ścieżka to dopiero wstępne ułożenie deseczek. Jak trawa pod nimi zginie, wyrównam podłoże i dodam czarną matę, taką jak w suchych strumieniach, inaczej szybko zniknie w trawie.
Ognisko czeka. Obok spore zapasy do palenia na jesienne dni ;-)
Taka toporna ławeczka z końcówek dech w kształcie jaskółczego ogona. Pasuje do reszty ;-)
Tu będzie furteczka do kompostownika.
Bobry też pracowały. Tama znowu rośnie. Dwa dni temu miejscowy rolnik rozkopał dopiero co zbudowaną i tak to trwa.
W środę ciąg dalszy prac nad rzeczką, ale też koszenie całości. Jak oczywiście człowiek ze wsi dotrzyma słowa i przyjdzie pracować. Ja na razie nie dałabym rady.
Pięknie to wygląda! Nie mogę wyjść z podziwu, zwłaszcza, że wiem przecież jaki upał i jak ciężko się przy nim pracuje. Chapeau bas!
OdpowiedzUsuńMiło mi, że pochwalasz :-) W sumie to taka dość specyficzna 'tfurczość', ale ja miałam taki plan na to miejsce od początku. Musi tylko trochę patyny nabrać, bo na razie to wszystko zbyt czyste, razi nowością drewna. No i wreszcie chyba koniec tego żaru z nieba.
Usuń